Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Korona Kielce - Lechia Gdańsk! Zapis relacji można również śledzić na urządzeniach mobilnych Mimo zwycięstwa w Gdyni 2-1, trener Korony Kielce Gino Lettieri zaserwował sporo zaskoczeń w kadrze na mecz z Lechią. W wyjściowym składzie m.in. pojawił się debiutant, czyli Estończyk Joonas Tamm, a w osiemnastce znalazło się miejsce dla wychowanka, 17-letniego Oskara Sewerzyńskiego. Poza tym jedenastka drużyny z Kielc wyglądała jak armia zaciężna, bo od pierwszej minuty wybiegło tylko trzech polskich zawodników. Za nadmiar żółtych kartek pauzował pomocnik Jakub Żubrowski oraz powracający do zdrowia bramkarz Matthias Hamrol. Lechia, która w takich samych rozmiarach pokonała Pogoń Szczecin, musiała odpierać ataki Legii Warszawa, bowiem strata mistrzów Polski przed tą kolejką wynosiła tylko trzy punkty. W zespole Piotr Stokowca na skrzydle znów zagrał Flavio Paixao, choć kibice najchętniej widzieliby Portugalczyka ustawionego na szpicy. Z kolei od pierwszej minuty mecz rozpoczęli Konrad Michalak, Tomasz Makowski i Joao Nunes, którzy przed tygodniem wchodzili z ławki rezerwowych. Początek meczu nieco lepiej wyglądał w wydaniu gospodarzy, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i przez pewien czas mieli optyczną przewagę. W dziewiątej minucie, po dalekim zagrania z linii obrony, Bartosz Rymaniak wywalczył rzut rożny. Piłkę wrzucał Matej Puczko, a do strzału głową doszedł Ognjen Gnjatić, jednak posłał piłkę nad poprzeczką bramki Duszana Kuciaka. Tymczasem w 17. min stuprocentową okazję na objęcia prowadzenia mieli goście. Jarosław Kubicki kapitalnie wbiegł za plecy obrońców do miękkiego podania i znalazł się oko w oko z Michałem Miśkiewiczem, ale bramkarz Korony skrócił kąt i uratował zespół przed utratą bramki. Po chwili golkiper popełnił błąd i "wypluł" piłkę przed siebie, to sprokurowało zagrożenie, ale naprawił pomyłkę. W 25. min mogliśmy być świadkami najbardziej niesamowitego gola tej kolejki. Po uderzeniu z dystansu Olivera Petraka piłka po rykoszecie nieznacznie minęła bramkę, a mogła wpaść za kołnierz Kuciakowi, w dodatku niemal w samo okienko. Kilka minut później obrońcy Korony popełnili duży błąd, pozwalając Filipowi Mladenoviciowi na oddanie niebezpiecznego strzału z powietrza w polu karnym. Miśkiewicz był ostatnią instancją, która mogła naprawić złe ustawienie defensywy i stanął na wysokości zadania, efektownie wybijając piłkę na rzut rożny. Zespół Lechii wyraźnie zaczął kontrolować mecz i prowadzić grę. Jednak zagrożenie stworzyła też Korona po podaniu Adnana Kovacevicia do Rymaniaka. Kapitan gospodarzy od razu płasko dograł do znajdującego się w polu karnym Forbesa, ale atakującemu piłkę Kostarykaninowi zabrakło centymetrów, by sięgnąć piłkę. Po nieco ponad dwóch kwadransach Miśkiewicz znów musiał interweniować, gdy Mladenović podał niebezpiecznie przed pole karne do Sobiecha. Bramkarz Korony już leżąc wybił piłkę nogami, a schodząc do szatni ocenił, że to była najtrudniejsza sytuacja do obrony, spowodowana zagapieniem się kolegów z pola, jednym z wielu w pierwszej połowie. Kilka minut po wznowieniu gry Estończyk Tamm popełnił fatalny błąd na skraju pola karnego, w niegroźnej sytuacji faulując Sobiecha. Sędzia podyktował rzut karny, a na słuchawce tylko upewnił się, że to trafna decyzja i nawet nie pobiegł do monitora, by skorzystać z wideoweryfikacji. Do piłki podszedł Paixao, lecz Portugalczyk nie wytrzymał ciśnienia. Uderzył mocno, jednak nad poprzeczką. W odpowiedzi świetną sytuację mieli kielczanie, po faulu Daniela Łukasika na Felicio Brownie Forbesie na wprost bramki, przed samym polem karnym. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale uderzył zupełnie bez taktycznego sprytu. Zamiast szukać chytrego strzału, kopnął w tę stronę bramki, której Kuciakowi zupełnie nie zastawiał ustawiony mur. Dzięki temu Słowak bez problemu sparował uderzoną dołem piłkę do boku. Podrażniony Forbes kilka minut później przymierzył z lewej strony pola karnego prawą nogą i napędził sporego strachu Kuciakowi, ale piłka poleciała minimalnie obok bramki. W szeregach gospodarzy coraz więcej popłochu siał Konrad Michalak, dynamicznymi szarżami wpadając w pole karne i szukając podaniami Sobiecha. W 67. min takim wejściem wywalczył rzut rożny, który po centrze Mladenovicia omal nie przyniósł bramki, ale Miśkiewicz znów w nieprawdopodobny sposób powstrzymał snajpera Lechii przed samą linią bramkową. Miśkiewicz jeszcze parę razy był na ustach wszystkich, jak wtedy, gdy w 74. min Sobiech znów mógł tylko złapać się za głowę, bo golkiper gospodarzy zaimponował niebywałym refleksem po strzale głową z kilku metrów. Po tylu niewykorzystanych sytuacjach również Mladenović mógł nabrać wątpliwości, czy jeszcze potrafi asystować. Serb też wziął się za strzelanie, bardzo dobrze egzekwował rzut wolny, ale nawet mocny strzał przy słupku nie wystarczył, by zdobyć gola przy tak dysponowanym bramkarzu. W doliczonym czasie gry zrehabilitować mógł się Paixao. Portugalczyk jednak fatalnie uderzył niemal z tego samego miejsca, z którego przestrzelił rzut karny i znów nie trafił nawet w światło bramki. AG Korona Kielce - Lechia Gdańsk 0-0 Korona Kielce: Michał Miśkiewicz - Bartosz Rymaniak, Joonas Tamm, Ivan Marquez, Michael Gardawski - Matej Puczko (69. Maciej Górski), Oliver Petrak, Adnan Kovacević, Ognjen Gnjatić, Marcin Cebula (64. Wato Arweładze) - Felicio Brown Forbes (90+3. Oskar Sewerzyński). Lechia Gdańsk: Duszan Kuciak - Joao Nunes, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović - Flavio Paixao, Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik, Tomasz Makowski (86. Jakub Arak), Konrad Michalak (89. Karol Fila) - Artur Sobiech (90+1. Mateusz Żukowski). Żółte kartki: Korona Kielce: Ognjen Gnjatic, Ivan Marquez, Maciej Górski, Adnan Kovacevic. Lechia Gdańsk: Błażej Augustyn. Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 7 529. Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy Typuj wyniki spotkań Ekstraklasy!