Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu Relacja dostępna także na urządzeniach mobilnych W spotkaniu w Kielcach od pierwszych minut emocji nie brakowało. Tuż po pierwszym gwizdku, groźny strzał z dystansu obronił Maciej Gostomski. Gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli potężnym strzałem Cvijanovicia, ale futbolówka przeszła tuż obok bramki. W 13. minucie dobrą okazję na otworzenie wyniku miał Bartosz Rymaniak. Po strzale obrońcy Korony, piłka szła w światło bramki, ale znakomitą interwencją popisał się Pavels Steinbors. Bramkarz Arki był w świetnej dyspozycji i popisywał się wieloma paradami. W 33. minucie znowu kapitalnie uratował drużynę od utraty gola. Rymaniak obsłużył pięknym podaniem Elię Soriano, który miał kapitalną okazję na bramkę. Steinbors był jednak na posterunku. Trzy minuty później, chociaż to Korona częściej atakowała rywala, na prowadzenie wyszła Arka. Rafał Siemaszko dostał świetnie podanie z głębi pola i sprytnym strzałem pokonał wychodzącego z bramki Gostomskiego. Do przerwy na prowadzeniu byli przyjezdni. Druga połowa znakomicie zaczęła się dla Arki. W 51. minucie goście wywalczyli sobie rzut wolny i wyszli na prowadzenie. Marcin Warcholak mocno uderzył na bramkę, a piłka po rykoszecie kompletnie zmyliła Gostomskiego i wpadła do siatki. Kilka minut później Korona mogła zdobyć kontaktową bramkę. Po dośrodkowaniu z rożnego, groźnie uderzał Nika Kaczarawa, ale po raz kolejny gości uratowała świetna interwencja Steinborsa. Piłka przeszła tuż nad poprzeczką. Arka natomiast wciąż zaskakiwała i w 61. minucie strzeliła trzeciego gola. Mateusz Szwoch dostał świetne podanie w pole karne i potężnym strzałem pokonał bezradnego Gostomskiego. Korona, wbrew temu co sugerowała tablica wyników, wcale nie grała bardzo złej piłki. Gospodarze mieli swoje okazje, ale Steinbors w tym meczu wydawał się być nie do pokonania. Bramkarz Arki znakomicie spisywał się między słupkami. W 81. minucie Korona była bardzo bliska strzelenia gola. Po wrzutce z rożnego, niebezpiecznie głową uderzał Radek Dejmek. Futbolówka przeszła tuż nad poprzeczką, a gracz gospodarzy tylko złapał się za głowę. Dla Korony była to pierwsza porażka w lidze od 15 września. Arka natomiast zanotowała siódme zwycięstwo w tym sezonie. Adrianna Kmak Korona Kielce - Arka Gdynia 0-3 (0-1) Bramki: 0-1 Siemaszko (36.), 0-2 Warcholak (51.), 0-3 Szwoch (61.) Korona Kielce: Maciej Gostomski - Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Elhadji Pape Diaw, Ken Kallaste - Marcin Cebula (46. Łukasz Kosakiewicz), Jakub Żubrowski, Mateusz Możdżeń (58. Jacek Kiełb), Goran Cvijanovic - Elia Soriano (58. Maciej Górski), Nika Kaczarawa. Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Frederik Helstrup, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak - Adam Danch (46. Dawid Sołdecki), Michał Nalepa, Antoni Łukasiewicz, Mateusz Szwoch, Grzegorz Piesio (73. Marcus Vinicius) - Rafał Siemaszko (86. Ruben Jurado). Sędzia: K. Jakubik Widzów: 7 713. Po meczu powiedzieli: - Chciałbym podziękować swojej drużynie, która zagrała dobry mecz. Piłkarze wiedzieli, że od kiedy odszedłem z Korony, to na tym stadionie przegrałem wszystkie trzy spotkania. W końcu ten stadion został odczarowany. Szkoda, że następny mecz już we wtorek, bo trochę dłużej byśmy się cieszyli z tego zwycięstwa. Oprócz tych momentów, w których padły bramki, mieliśmy też kolejne okazje. Trzeba jednak przyznać, że gospodarze też mieli swoje sytuacje, dlatego mecz mógł się podobać. Zagraliśmy na zero z tyłu, to kolejny plus dla mojej drużyny. Ale ten pojedynek to już historia. We wtorek przyjeżdża do nas lider z Zabrza i już myślimy o tej konfrontacji - ocenił trener gdynian, Leszek Ojrzyński. - Gratulacje dla zespołu Arki, która odniosła zasłużone zwycięstwo. To spotkanie pokazało, że przed nami jeszcze sporo nauki. Nie będziemy się jednak załamywać, bo do tej pory graliśmy w tej rundzie bardzo dobrze. Takie mecze po prostu się zdarzają. Pierwsze dwie bramki praktycznie strzeliliśmy sobie sami. W pierwszej połowie wiele razy strzelaliśmy na bramkę rywali, ale nic z tego nie wynikło. Skuteczność nie była dzisiaj nasza mocną stroną. Gdyby mecz trwał jeszcze godzinę dłużej, to i tak chyba nie strzelilibyśmy bramki. Ale nasz świat się nie załamał. Nie zawsze się wygrywa. Będziemy dalej ciężko pracować, aby znowu wygrywać - analizował szkoleniowiec kielczan, Gino Lettieri. Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!