Po zwycięskim debiucie w Widzewie (2:0 z Cracovią w Łodzi), trenera Daniela Myśliwca czekało pierwsze wyjazdowe spotkanie w roli szkoleniowca łodzian. W teorii zadanie było najłatwiejsze z możliwych, bo grał z ostatnią w tabeli Koroną. Kielczanie już w poprzednim sezonie bronili się przed spadkiem. Dopiero po objęciu zespołu przez trenera Kamila Kuzerę udało się wydostać ze strefy spadkowej. Tyle że w bieżących rozgrywkach Korona znów jest wśród kandydatów, którzy będą bronili się przed degradacją. W Kielcach to był pojedynek młodych szkoleniowców. 40-letni Kuzera jest dwa lata starszy od Myśliwca. Ma trochę więcej doświadczenia w ekstraklasie (to było 27. spotkanie), ale z seniorami dłużej pracuje trener Widzewa. Myśliwiec w drugiej i pierwszej lidze prowadził drużyny w 89 spotkaniach. Korona trafia już w drugiej minucie Od mocnego uderzenia zaczęli gospodarze. Już w 85. sekundzie po podaniu Dominika Zatora zupełnie niepilnowany Mateusz Czyżycki kopnął na 1:0. Skrzydłowego Korony zostawił samego Mato Milos. Goście powinni błyskawicznie wyrównać. Świetnie podanie Dominika Kuna do Jordiego Sancheza i widzewiacy mieli sytuacje dwóch na jednego. Hiszpan jednak niedokładnie podał do Bartłomieja Pawłowskiego i Piotr Malarczyk zażegnał niebezpieczeństwo. Świetną okazję do podwyższenia zmarnowali też kielczanie. Po stracie Pawłowskiego wyprowadzili kontrę, Martin Remacle dobrze zagrał do Jewgienija Szykawki, ale Henrich Ravas znakomicie obronił. Belg miał też sam kolejną okazję, ale minimalnie się pomylił. Szansy nie wykorzystał też Czyżycki. Korona była zdecydowanie groźniejsza. Rzut karny dla Widzewa i remis W końcówce pierwszej połowy przycisnął Widzew. Kilka razy zrobiło się gorąco w polu karnym, a raz na tyle gorąco, że sędzia podyktował rzut karny za faul Zatora na Juljanie Shehu. Do piłki podszedł Pawłowski, zmylił Xawiera Dziekońskiego i było 1:1. Początek drugiej połowy też był obiecujący dla gości. Kilka razy stworzyli zagrożenie, a największe po strzale z rzutu wolnego Pawłowskiego. Lider Widzewa trafił jednak w słupek za bramką podtrzymujący siatkę. Minął jednak ponad kwadrans i wynik się nie zmieniał. Gospodarze nie potrafili stworzyć dogodnej sytuacji, a jak Jackowi Podgórskiemu minąć Fabio Nunesa, to oddał za słaby strzał, by pokonać Ravasa. Kolejną okazję miał Remacle, ale też strzelił tam, gdzie stał bramkarz Widzewa. W odpowiedzi z rzutu wolnego strzelił Sebastian Kerk, ale także Dziekoński nie miał problemów, by złapać piłkę. w 79. minucie gościom dopisało szczęście. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Dawida Błanika, głową strzelił Zator, ale trafił w poprzeczkę. Gospodarze do końca próbowali sięgnąć po trzy punkty, ale nie potrafili pokonać Ravasa.