W piątkowym spotkaniu Radomiak Radom - Legia Warszawa, goście zwyciężyli 2:0. Spotkanie prowadził Krzysztof Jakubik, który w końcówce pierwszej połowy musiał zmierzyć się ze sporą kontrowersją. Po interwencji VAR, za który w tym spotkaniu odpowiadał Szymon Marciniak, został podyktowany rzut karny za zagranie piłki ręką. Z rzutu rożnego piłka została dośrodkowana w pole karne Radomiaka. Tam 21-letni bramkarz Gabriel Kobylak wypiąstkował piłkę, a ta od razu trafiła w rękę stojącego obok Cestora. Sędzia Jakubik nie dopatrzył się przewinienia, a za chwilę arbiter VAR Szymon Marciniak przywołał swojego kolegę do monitora. Po obejrzeniu powtórek sędzia z Siedlec podyktował rzut karny dla Legii, którego na bramkę na 0:1 zamienił Jouse. Decyzja sędziów i interwencja VAR są kontrowersyjne. Z jednej strony widzimy, że Mike Cestor miał nienaturalnie ułożoną rękę (wystawioną w bok na wysokości barku), a z drugiej defensor Radomiaka został nabity przez współpartnera. Zgodnie z sędziowskimi wytycznymi, nie powinno być przewinienia po nabiciu przez współpartnera, chyba że ręka jest bardzo nienaturalnie ułożona. W analizowanej sytuacji, ręka Cestora odstaje od obrysu ciała i mimo, że była to bardzo bliska odległość, to sędziowie mieli prawo zinterpretować to jako przewinienie i podyktować rzut karny dla Legii. Kontrowersje w meczu Pogoń - Korona. Sędziowie wypaczyli wynik meczu? W sobotnim meczu Pogoń Szczecin - Korona Kielce zakończonym bezbramkowym remisem również nie zabrakło kontrowersji. Do pierwszej doszło w 57. minucie, gdy Portowcy wyszli na prowadzenie. Sędzia Tomasz Kwiatkowski uznał bramkę, lecz po chwili zainterweniowali sędziowie VAR: Damian Sylwestrzak i Paweł Sokolnicki. Arbitrzy w wozie VAR dopatrzyli się zagrania piłki ręką przez Luka Zahovica. Zgodnie z przepisami gry, bramka taka nie może być uznana, gdyż dosłownie dwie sekundy po kontakcie piłki z ręką (nawet przypadkowym), futbolówka wpadła do bramki. Luka Zahovic miał rękę przy ciele, lecz w zaistniałej sytuacji niewiele to zmienia - w myśl zasady, że nie chcemy bramek po wcześniejszym kontakcie piłki z ręką. Decyzja sędziów i interwencja VAR były zasadne i prawidłowe. Chwilę później, po bardzo groźnym strzale z okolicy szesnastego metra, piłkę z linii bramkowej wybijał Dante Stipica. Sytuacja okazała się być bardzo kontrowersyjna, gdy realizator zaprezentował powtórki. Wydaje się, że bramkarz Pogoni, wybił piłkę z bramki. Niestety nie możemy jednoznacznie stwierdzić, czy futbolówka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Być może podobny dylemat mieli sędziowie VAR, którzy zdecydowali się na podtrzymanie decyzji boiskowej, nie uznając bramki dla Korony Kielce. Absurdalna interwencja VAR w meczu Raków Częstochowa - Cracovia. To nie powinno się wydarzyć W ostatnim sobotnim spotkaniu Raków Częstochowa pewnie pokonał Cracovię 4:1. W 29. minucie, gdy Cracovia prowadziła, sędziowie VAR zawołali arbitra Jarosława Przybyła do monitora VAR, pod pretekstem potencjalnego rzutu karnego dla gospodarzy. Zaprezentowane powtórki nie pokazywały, aby Bartosz Nowak był faulowany przez defensora Cracovii. W związku z tym, przyznać trzeba że interwencja VAR była niezasadna. Na szczęście Jarosław Przybył nie uległ presji kolegów i nie podyktował "jedenastki" dla gospodarzy. Warto pamiętać, że VAR powinien być używany tylko w oczywistych sytuacjach, które nie budzą wątpliwości, a ta z pewnością taka nie była. Wielkie emocje w meczu Widzew Łódź - Lech Poznań. Gospodarzom należał się rzut karny? W hicie kolejki Lech Poznań zwyciężył na wyjeździe z Widzewem Łódź 2:1. Jeszcze przy bezbramkowym wyniku, w 70. minucie, doszło do zamieszania w polu karnym przyjezdnych. Dośrodkowaną piłkę wybijał Bartosz Salomon, który nastrzelił się w rękę. Widzewiacy domagali się odgwizdania rzutu karnego, lecz gwizdek Damiana Kosa milczał. Decyzja sędziego z Wejherowa została skrytykowana, lecz niesłusznie. Zgodnie z przepisami gry, jeżeli zawodnik wybija piłkę i trafi siebie w rękę - nieważne jak ułożoną - to nie ma mowy o przewinieniu. Pomimo kontrowersji, sędziowie w 25. kolejce Ekstraklasy nie popełnili poważnych błędów. Zdarzyły się drobne wpadki, lecz nie wpłynęły one na finalny wynik spotkania. Duży niesmak pozostawia sytuacja z meczu Pogoń - Korona, gdzie do teraz nie wiadomo, czy piłka wpadła do bramki. Niestety w Ekstraklasie nie ma systemu Goal Line Technology, który pozwoliłby rozwiać wątpliwości. Czytaj także: Awantura po meczu Ekstraklasy. Kibice wpadli do szatni Czytaj także: Najbiedniejszy klub Ekstraklasy coraz bliżej europejskich pucharów