Dość nieoczekiwanie dzięki regularnym wpadkom Jagiellonii Białystok i Śląska Wrocław Legia Warszawa nieśmiało włączyła się do wyścigu o mistrzostwo Polski. "Wojskowi" co prawda zanotowali trzy remisy z rzędu, jednak ich strata do lidera tabeli Ekstraklasy zmalała do dziewięciu punktów. Wystarczyło wygrać ze Stalą Mielec, żeby przesunąć się na 5. pozycję i odrobić kolejną część strat. Pierwsza połowa na remis. Stal Mielec skorzystała z jedynej okazji Stal jeszcze niedawno mogła być niemal pewna utrzymania. Seria gorszych rezultatów sprawiła, że należało zdobyć się na jeszcze odrobinę wysiłku, aby obronić miejsce w PKO BP Ekstraklasie. Gospodarze w niedzielę szybko zostali zdominowani przez podopiecznych Goncalo Feio i od 21. minuty musieli odrabiać straty. Esselink kopnął w polu karnym Wszołka, a Legii przyznano rzut karny. Josue drobił kroczki i pewnym strzałem pokonał Mateusza Kochalskiego. Ogromne kontrowersje w Łodzi. Koniec pięknej serii, gol "stadiony świata" W 37. minucie mogło i powinno być 2:0. Paweł Wszołek otrzymał świetne podanie i stanął oko w oko z golkiperem Stali. Fatalnie jednak przestrzelił, a piłka powędrowała obok słupka. Stal miała na dobrą sprawę jedną okazję na strzelenie gola w pierwszej połowie i ją skrupulatnie wykorzystała. Precyzyjne dośrodkowanie w pole karne w 39. minucie posłał Domański, a Szkurin, choć trafił nieczysto głową, piłka zatrzepotała w siatce. Dla Białorusina było to już 14. trafienie w tym sezonie ligowym. Wynik lepszy od gry. Cenne zwycięstwo pozwala włączyć się do walki o mistrzostwo Tempo spotkania po zmianie stron niestety wyraźnie spało. Oba zespoły grały w sposób chaotyczny, a w ich akcjach brakowało pierwiastka przyspieszenia i zaskoczenia przeciwnika. To bzdura. Nowe wieści na temat przyszłości Wojciecha Szczęsnego Dopiero kwadrans przed końcem na murawie wreszcie znów coś zaczęło się dziać. Legia wyszła z kontrą, a piłka po niefrasobliwej interwencji defensorów stali trafiła przed pole karne do Kapustki. Skrzydłowy bez chwili namysłu uderzył tyle mocno, co precyzyjnie i zrobiło się 1:2! Ogromnego pecha miał w ostatnich minutach Rafał Augustyniak, który niefortunnie postawił stopę upadając i doznał urazu. 30-latek nie był w stanie kontynuować gry, a z boiska zniesiony został na noszach. W doliczonym czasie gry Legioniści stanęli kolejny raz przed szansą na trafienie z jedenastego metra. Josue zdobył się na piękny gest i oddał piłkę krytykowanego mocno Rosołkowi. Napatnik nie pomylił się, a trzecia bramka pozwoliła uspokoić grę w końcówce i odnieść pierwsze zwycięstwo pod wodzą Goncalo Feio. W ostatniej akcji meczu wydawało się, że sędzia odgwiżdże jeszcze rzut karny dla Stali po tym, jak piłkę ręką zagrywał Kapuadi. Ku oburzeniu gości arbiter po dokładnym zapoznaniu się z powrótkami nie zdecydował się na stały fragment, a niedługo później gwizdnął po raz ostatni.