O co w tym wszystkim chodzi, nie do końca wiedzą nawet osoby związane z "Torcidą". Ta poinformowała, że wszystko jest związane z wydarzeniami, które miały miejsce na stadionie przed niedawnym meczem u siebie z Wisłą Kraków. "Torcida", czyli ta najbardziej zaangażowana grupa fanów górniczego zespołu, wydała oświadczenie w całej sprawie. Oto jego treść: Komunikat grup kibicowskich Górnika Zabrze: "W ostatnim czasie miało miejsce spotkanie grup kibicowskich Górnika Zabrze, podczas którego została podjęta decyzja o bojkocie meczów Górnika, rozgrywanych przy Roosevelta. Bojkot polegał będzie na: - Niekupowaniu biletów na trybunę Torcidy. - Braku oflagowania oraz dopingu. Decyzja o bojkocie podyktowana jest wydarzeniami, które miały miejsce na naszym stadionie przed meczem z Wisłą Kraków. Bojkot trwał będzie do odwołania i z tego miejsca bardzo prosimy o bezwzględne dostosowanie się do powyższych decyzji. Kibiców nie szanujecie, z policją współpracujecie!" Najbliższe spotkanie na swoich śmieciach "Górnicy" grają w sobotę po południu z Zagłębiem Lubin. Dziś grają ze Ślęzą Wrocław w 1/16 Pucharu Polski, ale to spotkanie rozegrane zostanie na stadionie trzecioligowego klubu. Początek o 13.30. Transmisja w Polsacie Sport. Górnik Zabrze. Kibice w akcji Dodajmy, że ten bojkot, to w ostatnim czasie kolejny zgrzyt na linii klub - kibice. Wszystko zaczęło się od meczu z Lechem Poznań w 2. kolejce bieżących rozgrywek, kiedy przed meczem padł system z dystrybucją biletów. Rozsierdziło to fanów, którzy domagali się zmian w zarządzie Górnika. Potem poszło pismo do prezydent Zabrza Małgorzaty Mańki-Szulik, podpisane przez "Torcidę", która domagała się odejścia ze stanowiska prezesa Dariusza Czernika. Musiał on niespodziewanie ustąpić ze stanowiska pod koniec sierpnia. "Torcida" zablokowała też odejście najlepszego strzelca i zawodnika zespołu Jesusa Jimeneza do tureckiego Konyasporu, kiedy praktycznie wszystko było już sfinalizowane. Teraz będziemy mieli do czynienia z bojkotem meczów Górnika na własnym stadionie. Straci na tym z pewnością widowisko, a przede wszystkim zawodnicy górniczej jedenastki, bo fani zasiadający na tej najbardziej zagorzałej części trybun potrafili stworzyć niesamowitą atmosferę na Stadionie im. Ernesta Pohla. Dodajmy, że podobny protest czy bojkot przez kilka miesięcy miał miejsce w Lechu i był związany z fatalną grą "Kolejorza" w poprzednim sezonie. Sytuacji nie uspokoiło wtedy ani zwolnienie z pracy Dariusza Żurawia, ani odejście odpowiadającego za przygotowanie motoryczne Andrzeja Kasprzaka. Kibice "Kolejorza" żądali też odejścia z kluby dyrektora Tomasza Rząsy, obwiniając go za fatalne transfery. Ten jednak został w klubie. Kolejne wygrane w lidze już w bieżących rozgrywkach sprawiły, że bojkot meczów przy ulicy Bułgarskiej szybko zniknął. Jak będzie w przypadku Górnika okaże się w najbliższych dniach czy tygodniach. Michał Zichlarz