W bieżącym sezonie PKO Ekstraklasy niejednokrotnie byliśmy świadkami sędziowskich kontrowersji i poważnych błędów. Zazwyczaj były to pojedyncze zdarzenia, lecz w ósmej kolejce zobaczyliśmy przynajmniej cztery rażące błędy, które nie powinny się wydarzyć. Przez niemal cały weekend trwały dyskusje wśród piłkarskich fanów, dziennikarzy i ekspertów na temat podejmowanych przez arbitrów decyzji. Wielkie Debry Śląska z kontrowersją w tle. Ruch Chorzów może czuć się skrzywdzony Na pierwszy poważny błąd w ósmej kolejce PKO Ekstraklasy nie trzeba było długo czekać. W piątek rozegrane zostały Wielkie Debry Śląska, w których Górnik Zabrze pokonał 1:0 Ruch Chorzów. Spotkanie prowadził Tomasz Musiał, który bardzo świetnie sobie radził, zarządzając zawodnikami, którzy kipieli z emocji. Niestety, przydarzył się dość poważny błąd, który miał realny wpływ na końcowy wynik meczu. W 56. minucie sędzia Tomasz Musiał ukarał żółtą kartką piłkarza gospodarzy Konstandinosa Triandafilopulosa. Jak ukazały powtórki, decyzja była błędna, gdyż zawodnik Górnika Zabrze powinien obejrzeć czerwoną kartkę za gwałtowne, agresywne zachowanie. Kostas z premedytacją, bez walki o piłkę, uderzył z łokcia w głowę przebiegającego obok rywala. Sędziowie VAR, których funkcję pełnili Tomasz Kwiatkowski i Michał Obukowicz powinni podjąć interwencję, wezwać swojego kolegę do monitora VAR i wykluczyć z dalszej gry piłkarza Górnika Zabrze. Czytaj także: Rekord na trybunach, na boisku znów to samo. Wystraszeni i bezradni Legia Warszawa niesłusznie grała w osłabieniu. Josue powinien zostać na boisku W sobotnim meczu Piast Gliwice - Legia Warszawa również doszło do poważnego błędu arbitra. Sędzia Damian Sylwestrzak w 42. minucie ukarał Josue drugą żółtą kartką, w wyniku czego kapitan Legii musiał opuścić boisko. Powtórki rozwiały wszelkie wątpliwości - faulu nie było, a zatem Josue nie powinien być wykluczony z boiska. Do błędu w pomeczowym wywiadzie przyznał się sam sędzia, który przeprosił za swoje niedopatrzenie. Niestety, w takiej sytuacji arbitrzy VAR nie mogli podjąć interwencji, gdyż była to czerwona kartka w wyniku dwóch żółtych. Zgodnie z zasadami, VAR może być użyty tylko w przypadku bezpośredniej czerwonej kartki Wielkie kontrowersje w meczu Jagiellonia Białystok - Radomiak Radom Niedzielne mecze PKO Ekstraklasy również stały pod znakiem kontrowersji sędziowskich. Najgorzej było w spotkaniu Jagiellonia Białystok - Radomiak Radom, które finalnie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 3:2. Niestety, przyjezdni mogą czuć się skrzywdzeni, gdyż arbitrzy dwukrotnie popełnili poważne błędy na niekorzyść Radomiaka. Czytaj także: Wymarzony debiut trenera Widzewa W 58. minucie doszło do bardzo dziwnego zdarzenia, gdy Pedro Henrique zdobył bramkę na 3:3. Zespół Jagiellonii ruszył w kierunku sędziego Piotra Lasyka, domagając się odgwizdania przewinienia za zagranie piłki ręką u współpartnera strzelca. Jak ukazały powtórki Lisandro Semedo faktycznie został trafiony piłką, lecz jego ręka przylegała do ciała, a zatem była w naturalnej pozycji. Zgodnie z przepisami gry, nie można uznać tego za nieprzepisowy kontakt piłki z ręką. Trudno powiedzieć, jaką decyzję podjął Piotr Lasyk, gdyż było to niewidoczne w transmisji meczu. Pewne jest to, że sędziowie VAR Paweł Pskit i Radosław Siejka podjęli interwencję i zaprosili do monitora VAR arbitra w celu obejrzenia powtórek. Piotr Lasyk po obejrzeniu powtórek, wykonał znany już wszystkim gest telewizora, a następnie odgwizdał rzut wolny dla Jagiellonii, ukazując jasno, że doszło do zagrania piłki ręką. Do drugiego błędu doszło na kilka minut przed końcem spotkania, gdy w polu karnym Jagiellonii upadł Dawid Abramowicz. Sędzia Piotr Lasyk nie dostrzegł przewinienia, choć jak ukazały powtórki - było ono ewidentne. Zawodnik Radomiaka biegł do dośrodkowanej piłki i miał sporą szansę na oddanie strzału. W tym momencie został bezpardonowo pchnięty w plecy przez Bartłomieja Wdowika, co spowodowało jego upadek. Niestety, sędziowie VAR pozostali bierni i finalnie rzut karny dla Radomiaka nie został podyktowany. Widzew Łódź - Cracovia. Goście powinni grać w '10' W drugim niedzielnym meczu Widzew Łódź - Cracovia również doszło do kontrowersji. W 62. minucie po jednym z fauli na około 25. metrze od bramki Cracovii, jeden z zawodników Widzewa próbował szybko wznowić grę, podając do swojego kolegi. Cornel Rapa nie pozwolił na to i stojąc tuż przy futbolówce, zablokował podanie. Sędzia Tomasz Kwiatkowski natychmiastowo ukarał zawodnika Cracovii żółtą kartą za niesportowe zachowanie. Zaprezentowane powtórki budzą sporo wątpliwości, gdyż Rapa zablokował podanie do zawodnika Widzewa, który znajdował się sam na sam z bramkarzem. W związku z tym, należy interpretować to, jako tzw. DOGSO, czyli przerwanie realnej szansy na zdobycie bramki. Sędziowie VAR Paweł Raczkowski i Adam Kupsik nie podjęli interwencji, choć wydaje się że powinni.