Powrót po ośmiu latach byłego reprezentanta Polski do drużyny z al. Unii ma być utrwalony obecnością telwizyjnych kamer. "Fizycznie czuję się dobrze. W przerwie zimowej będzie czas na odpowiednie przygotowanie kondycyjne, jak i ogranie w meczach kontrolnych. Zapału do pracy mi nie brakuje" - zapewnia Tomasz Kłos, który nie kryje rozgoryczenia, po tym jak został zmuszony do opuszczenia ekipy "Białej Gwiazdy". "Taka była wola właściciela Wisły Bogusława Cupiała, a ówczesny trener, chcąc nie chcąc, musiał się jej podporządkować. Mam do tej pory zadrę w sercu, albowiem nie wiem, czym naraziłem się panu Cupiałowi" - przyznał Kłos, który swój pierwszy tytuł mistrzowski wywalczył w 1998 roku z ŁKS-em.