"Nie zamierzam tego komentować, choć na pewno milej byłoby, gdybym dowiedział się o tym wcześniej i nie od dziennikarzy. Mam jednak jeszcze roczny kontrakt z Wisłą i chcę w niej grać, a nie odchodzić" - powiedział piłkarz w "Przeglądzie Sportowym". Obrońcy zarzucano, że nie zawsze pokazywał na co go stać. "Dlaczego? Bo nie zrobiłem czterdziestu wślizgów w meczu i nie miałem czarnej koszulki? Czasem robiłem a czasem nie. Futbol nie zawsze na tym polega, żeby wjechać pod przeciwnika i wybić piłkę na aut. Ja tam wolę tak odebrać, żeby móc podać do kolegi i zacząć akcję swojego zespołu" - stwierdził Kłos. "O tym, że się nie nadaje, że się nie przykładam i powinienem odejść, słyszałem już dwanaście miesięcy temu. A potem przez rok opuściłem tylko dwa mecze w lidze, łącznie z innymi rozgrywkami miałem chyba najwięcej rozegranych spotkań ze wszystkich wiślaków. To może jednak jestem tu przydatny?" - dodał.