W 2015 r. to Michał Probierz, wtedy trener Jagiellonii Białystok stwierdził, że puchary dla polskich drużyn to żaden prestiż, a same kłopoty, czyli "pocałunek śmierci". Śląsk Wrocław miał świetny poprzedni sezon, a teraz cierpi. Wicemistrz Polski w poprzednich rozgrywkach, sezon 2024/25 rozpoczął od szczęśliwego remisu z Lechią Gdańsk na inaugurację, potem była bezdyskusyjna przegrana w eliminacjach Ligi Konferencji z FC Ryga, a dziś kolejny słaby mecz i porażka z Piastem Gliwice 0-2. Klasyczny "pucharowy pocałunek śmierci" - klątwa Probierza działa. Nie pomogły zaordynowane przez trenera Jacka Magierę roszady w zestawieniu Śląska - po raz pierwszy w wyjściowym składzie w tym sezonie szansę dostali Łukasz Gerstenstein, Mateusz Bartolewski, Tommaso Guercio i Burak Ince. Już na początku spotkania Grzegorz Tomasiewicz posłał dalekiego crossa, Łukasz Gerstenstein złamał linię spalonego, do piłki dopadł Michael Ameyaw. Ciemnoskóry skrzydłowy jest w dobrej formie na początku sezonu i ma też trochę szczęścia, ale ponoć ono sprzyja lepszym. Piłka odbiła się od kolana zawodnika Piasta i pomimo pogoni Simeona Petrova wtoczyła się do siatki - to była ósma minuta tego spotkania. Śląsk Wrocław w kryzysie. Wicemistrz Polski uległ Piastowi Gliwice 0-2 Wkrótce potem idealną szansę miał wspomniany Tomasiewicz, ale z tylko sobie znanej przyczyny uderzył obok słupka bramki Rafała Leszczyńskiego. "Wojskowi" zrewanżowali się dopiero w 29. minucie, gdy Nahuel Leiva zwiódł kilku obrońców Piasta, ale jego precyzyjne uderzenie sparował na rzut rożny bramkarz Frantisek Plach. Jeszcze przed przerwą boisko z kontuzjami opuścił najlepszy w barwach gospodarzy Jorge Felix (zastąpił go Damian Kądzior), a Ameyaw zmagał się z urazem barku i wyraźnie cierpiał. Mecz był bardzo ostry, w pierwszej części spotkania sędzia Paweł Raczkowski pokazał aż pięć żółtych kartek. Nie miało to wpływu na grę Piasta, który wciąż atakował - w doliczonym czasie gry Ameyaw dograł do Fabiana Piaseckiego, jego strzał obronił jeszcze Leszczyński, ale wobec dobitki Arkadiusza Pyrki był już bezradny. 2-0 do przerwy to był najniższy wymiar kary dla słabego dziś Śląsk Wrocław, a Pyrka pokazał że nie bez przyczyny budzi zainteresowanie klubów zagranicznych. Od 46. minuty wicemistrzowie Polski wprowadzili dwóch nowych piłkarzy do gry - Mateusza Żukowskiego i Filipa Rejczyka. W drugiej połowie Śląsk ruszył do ataku i grał lepiej niż przed przerwą, również dlatego, że gorzej się nie dało. Na 20 minut przed końcem do gry wszedł rumuński pomocnik Tudor Baluta, który debiutował w barwach wrocławian. Nic to nie dało, Śląsk zasłużenie uległ Piastowi Gliwice 0-2. Zawodnikom trenera Aleksandara Vukovicia należą się duże brawa, u progu sezonu imponują dobrą formą.