W kontekście kończącego się sezonu Ekstraklasy i zmagań o tytuł mistrza Polski ciężko nawet mówić o jakiejkolwiek walce. Zespoły z czoła tabeli - choć oczywiście zapewniają przy każdej możliwej okazji, jak bardzo zależy im na zajęciu pierwszego miejsca w stawce czy zagwarantowaniu sobie gry w europejskich pucharach - zachowują się tak, jakby tegoroczny sukces był najgorszym, co może ich spotkać. Nie bez powodu kibice pytają złośliwie, czy dla zwycięzcy "przewidziana" jest po sezonie jakaś kara. Kompromitacja goni bowiem kompromitację. Kolejne popisy najlepszych polskich klubów zobaczyliśmy w miniony weekend. Zaczął w piątek Górnik Zabrze, a piękny sen jego sympatyków brutalnie przerwała demolka, do jakiej doszło pod Wawelem w wykonaniu Cracovii. Gorszy od kolegów ze Śląska nie chciał być Lech Poznań i on też postarał się o kompromitację w pierwszym dniu zmagań w ramach 31. kolejki PKO Ekstraklasy, przegrywając z prawie pewnym spadku do pierwszej ligi Ruchem Chorzów. W sobotę "błysnąć" postanowił także Raków Częstochowa, nie dając sobie rady z Zagłębiem Lubin, a wtórowała mu Jagiellonia Białystok, którą dwoma szybkimi ciosami na ziemię sprowadziła Stal Mielec. Obrazu całości dopełniła Legia Warszawa, którą Radomiak kompletnie pogrążył przed jej własną publicznością. I tylko Śląsk Wrocław z Pogonią Szczecin nie wpisali się w ten trend. Podopieczni Jacka Magiery wywieźli z Łodzi komplet punktów, te zostały także u Portowców, którzy choć trochę mogli się zrehabilitować za fatalny występ w finale Pucharu Polski. Finale, którego kibice bardzo długo im nie zapomną. Ciężko bowiem wymazać z pamięci blamaż, do którego doszło 2 maja na stadionie Narodowym w Warszawie. Szydercze "zero tituli" jeszcze długo będzie się powtarzać po tym, jak broniąca jednobramkowego prowadzenia Pogoń w ostatniej akcji meczu pozwoliła sobie wyszarpać zwycięstwo, a na dokładkę w dogrywce Leo Borges "postanowił" zapisać na swoim koncie asystę przy... zwycięskim golu dla Wisły Kraków. Kibice Pogoni wywołali lawinę. "Jeśli wywalicie się na autostradzie po tytuł..." To właśnie ta kompromitacja spowodowała, że podczas poniedziałkowego meczu Portowców z Puszczą Niepołomice na trybunach pojawił się bardzo wymowny transparent. Fani zgromadzeni na Stadionie Miejskim im. Floriana Krygiera swoje zdanie na temat popisów piłkarzy wyrazili krótko i dobitnie: "wstyd k...a" - nieświadomie wywołując prawdziwą lawinę kpin i szydery wśród kibiców całej ligowej czołówki. - Nie przyjmujemy rozliczenia w tłustych kotach i bonach na jajecznicę - dodał szyderczo, nawiązując m.in. do zdjęcia, jakie niedawno opublikował piłkarz Lecha, Dino Hotic, na którym wspomnianą potrawą karmił go napastnik Pogoni, Luka Zahovič. Porównanie dobrze zarabiających, a nie spełniających oczekiwań piłkarzy do "tłustych kotów", też już zdążyło stać się hitem w internecie. - Wydaje mi się, że ten transparent mógłby krążyć po Polsce... - pisał dziennikarz portalu meczyki.pl, Dawid Dobrasz, a na reakcje nie trzeba było długo czekać. - W Poznaniu to wynajem długoterminowy by musiał być, w Warszawie z resztą też. Powiedziałbym, że by się mógł na Bułgarskiej wygodnie urządzić - dodawali kibice. Jeden z nich poszedł o krok dalej: Inny podsumował krótko: - Idealny slogan dla Ekstraklasy - napisał w komentarzach, w których nie zabrakło też propozycji, by każda drużyna dostawała taki transparent równocześnie z przyznaniem jej licencji na dany sezon. Wściekłość kibiców zamieniła się więc w śmiech przez łzy, a nie lepiej może być po następnej kolejce. Szans na kolejne kompromitacje nie zabraknie. Coraz bliższa tytułu Jagiellonia Białystok zmierzy się przed własną publicznością z walczącą o utrzymanie Koroną Kielce (sobota, 17:30). Wicelider, Śląsk Wrocław, zagra z Cracovią (piątek, 20:30), a - jak sugerują w social mediach kibice - transparent może się jeszcze przydać Pogoni Szczecin po meczu z Rakowem w Częstochowie (sobota, 20:00). Wisienką na torcie będzie pojedynek Lecha Poznań z Legią Warszawa w niedzielę o 17:30. W końcu, jak piszą sami fani w serwisie X: