Interia: System rozgrywek Ekstraklasy jest coraz mocniej krytykowany. Pana zdaniem powinien obowiązywać przez kolejne sezony? Kazimierz Węgrzyn, były znakomity obrońca, reprezentant Polski, a obecnie komentator stacji Canal+: - Oczywiście! Obecny bardzo mi się podoba i myślę, że podoba się wszystkim oprócz trenerów i piłkarzy. Nie jest to dla nich łatwy system, ale jeśli wziąć pod uwagę atrakcyjność, to dziwię się, dlaczego chcielibyśmy zmieniać coś, co jest dobre. - Przyznam, że nie wyobrażałem sobie, że ten system się sprawdzi, a tymczasem im dłużej funkcjonuje, tym bardziej mi się podoba. Nie ma idealnego modelu. Co pana zdaniem jest największym problemem ESA 37? - No właśnie nie wiem, jakie są minusy, no bo tak: mecze mamy atrakcyjniejsze, drużyny wzmacniają się, każdemu zależy na miejscu w pierwszej ósemce, kadry są coraz silniejsze. Myślę, że to poprawia jakość Ekstraklasy. Oczywiście, może się zdarzyć, że w końcowej fazie rozgrywek może spaść drużyna, która po 30 kolejkach była znacznie wyżej w tabeli, ale taki jest system i można się do tego przygotować, a później reagować. Nie uważa pan, że skutkiem ubocznym podniesienia atrakcyjności poprzez zaprogramowanie walki do ostatniej kolejki jest to, że system nie do końca jest sprawiedliwy? - Nie uważam tak, bo wszyscy znają zasady i każdy ma prawo do swojej taktyki. Może wystarczy przygotować zespół do tego, aby wywalczyć miejsce w pierwszej ósemce, a formę przygotować na drugą część sezonu? Nie widzę nic złego w tym, że drużyna, która będzie zajmowała przykładowo piąte miejsce po pierwszej części rozgrywek, zostanie mistrzem kraju. Wszystko jest klarowne, bo zasady zna każdy. - Myślę, że bardziej chodzi o prestiż. Najlepsze ligi na świecie mają po 16-18 zespołów i denerwuje nas, że mamy inny system niż czołowe europejskie ligi. Tylko że robienie u nas szesnasto- czy osiemnastozespołowej ligi przy trzech drużynach grających w pucharach mija się z celem, bo jeśli trzy-cztery zespoły odskoczą, to większość nie będzie miała o co grać. Byłoby to tragiczne dla poziomu emocji. - Mówi się, że byłaby wtedy szansa na wprowadzanie młodych zawodników, ale to wcale nie dałoby gwarancji, że wyrosną z nich wielcy piłkarze. Młodzi muszą się przebijać, walczyć z seniorami i w takim przypadku widzę szansę na to, że zrobią postęp. Nie stanie się tak, jeśli damy im coś na tacy i będą grać mimo że nie są lepsi od innych, starszych piłkarzy. Brakuje nam potencjału, jaki mają Niemcy, nie mówiąc już o Anglikach, którzy mogą pozwolić sobie na dużą ligę bez ryzyka obniżenia jej poziomu i atrakcyjności. Dla nas odpowiedni system jest szansą na podkręcenie tych wartości. - Tym bardziej że nie mamy takiego potencjału finansowego ani zapełnionych stadionów. Na zachodzie drużyny grają o zwycięstwo w każdym meczu, a podkręcają to kibice, bo przychodzą na każdy mecz, bez względu na przeciwnika. Z kolei u nas, gdyby były drużyny, które nie miałby o co grać, to trybuny świeciłby pustkami. U nas kibic nie ma zakodowanego w genach, że przychodzi na każdy mecz. Często wybiera te atrakcyjne, a więc o coś. - Dlatego uważam, że obecny system jest dla nas idealny. Tak naprawdę niezadowoleni są tylko trenerzy i piłkarze, ale piłka jest dla kibiców. Z kolei stres odczuwany przez zawodników, który jest efektem obecnego systemu, może kiedyś zaprocentować. Na przykład podczas walki o puchary. Rozmawiał Mirosław Ząbkiewicz Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - kliknij!