Rok temu Raków został mistrzem Polski po raz pierwszy w historii. Okazało się jednak, że z klubu odchodzi najważniejsza osoba, czyli Papszun. Ten chciał odpocząć, ale też chyba poszukać innych wyzwań. Właściciel częstochowian nie przeprowadził jednak rewolucji w sztabie szkoleniowym, tylko postawił na znaną sobie osobę i pierwszym trenerem uczynił Szwargę, który był asystentem Papszuna. Początek nowego rozdziału wydawał się pokazywać, że ta decyzja była słuszna. Raków awansował bowiem, pierwszy raz w historii, do rozgrywek grupowych w europejskich pucharach (Liga Europy), gdzie jednak nie wyszedł z grupy. Raków. Dawid Szwarga o swojej pracy W PKO BP Ekstraklasie nie było także tragedii, a zakończenie przygody w Europie miało pozwolić rozwiną skrzydła na domowym podwórku. Tymczasem na wiosnę Raków spisywał się wręcz fatalnie i ostatecznie zajął w lidze siódme miejsce, odpadł z Pucharu Polski i nie wystąpi w następnym sezonie w europejskich pucharach. Świerczewski początkowo cały czas stawiała na Szwargę, ale i on zmienił zdanie. Przed zakończeniem rozgrywek poinformowano, że do klubu wraca Papszun. Teraz do swojej pracy w roli pierwszego trenera odniósł na portalu społecznościowym 33-letni trener. "Cała runda rewanżowa w naszym wykonaniu była nie do zaakceptowania. Uważam, że komunikat o moim odejściu miał przełożenie na każdą osobę pracującą w klubie i pośredni, nie decydujący, wpływ na końcówkę rundy rewanżowej. Byłem na taką sytuację przygotowany, ale czułem rozczarowanie" - napisał Szwarga. I wskazał przyczyny, dlaczego "Medaliki" pod jego wodzą nie zaprezentowały się na miarę oczekiwań. Przede wszystkim wskazał na kontuzje, które przetrzebiły jego zespół. Odniósł się tutaj do infrastruktury w Sosnowcu, gdzie Raków występował w fazie grupowej europejskich pucharów, liczby minut, które zwodnicy spędzili na murawie, czasami znacznie większej niż w poprzednim sezonie, a także do poprzednich rozgrywek, które miały doprowadzić organizm piłkarzy "do granic wytrzymałości". "Jestem świadomy, że popełniłem tutaj błędy" - przyznał. Szwarga zauważył także, że można dokonać dużej liczby transferów, ale nie da się od razu nauczyć zawodników funkcjonowania w danej strukturze. "Zbyt duża liczba transferów, która nie spełniła oczekiwań i brak szybkiego wdrożenia ich do zespołu - to obszar, którym powinniśmy lepiej zarządzać" - stwierdził. Raków. To jest najważniejsze na koniec Przyznał także, że stałe fragmenty gry uległy największemu pogorszeniu w porównaniu do sezonu mistrzowskiego. Wskazał jednak, iż zmienili się wykonawcy, co miało na to ogromny wpływ. "Potrafiliśmy zepchnąć przeciwnika nisko, ale pod bramką rywala brakowało nam indywidualnego błysku, lepszych rozwiązań modelowych, wyższego poziomu współpracy, lepszej jakości dośrodkowań lub dobrego wypełnienia pola karnego" - napisał. I wreszcie przyznał to co najważniejsze. "Na końcu zmagań podkreślana jest tylko tabela i wynik. Tu się kończy sport i zaczyna biznes" - przekazał. Od nowego sezonu za wyniki Rakowa ponownie będzie odpowiadał Papszun, a Szwaga ma znowu zostać jego asystentem.