"Jestem w trakcie bardzo poważnych negocjacji, ale niczego jeszcze nie podpisałem. Mam też kilka innych ofert z drużyn klubowych" - tłumaczy sytuację w "Dzienniku" Kasperczak. "Chcą mnie, bo mam tam dobrą markę. Jako trener Tunezji pokonałem ich w walce o wyjazd na mistrzostwa świata. Ten kraj to kopalnia talentów. Praca z Senegalem w Afryce jest czymś porównywalnym z objęciem reprezentacji Anglii" - dodał. Aby objąć Senegal Kasperczak musi najpierw rozwiązać sytuację z Wisłą Kraków, w której jest zatrudniony (kontrakt wygasa w połowie 2008 roku), ale bez obowiązku świadczenia pracy. "Blokujemy się. Wisła chciałaby już przestać mi płacić, a ja chciałbym już móc pracować" - stwierdził trener, który jednak nie zamierza odpuścić. "Mowy nie ma. Ja nie odpuszczam. Jestem, jaki jestem. To Wisła ma problem ze mną, a nie ja z nią. Dopóki moje sprawy nie zostaną pozałatwiane, to nie wyjadę. Muszę nauczyć pewnych ludzi, żeby szanowali to, co mówią i podpisują" - powiedział.