- Byłem bardzo zaszczycony, że mogłem wyprowadzić Cracovię na boisku w derbach na stulecie obu klubów. Szkoda tylko, że ta opaska nie przyniosła nam szczęścia i nie wywieźliśmy z Reymonta choćby punktu - powiedział Skrzyński po meczu, który jego drużyna przegrała 0:3. - Najbardziej boli to, że bramki dla Wisły padły po naszych ewidentnych błędach, a nie świetnych akcjach rywala - dodał obrońca "Pasów". - W pierwszych 30 minutach Wisła oddała dwa strzały celne i po obu zdobyła gole. - To świadczy o tym, o czym mówiłem przed chwilą. My w tym czasie strzelaliśmy może z pięć razy, z tego trzy razy celnie. Nie zasługiwaliśmy, aby do przerwy przegrywać aż trzema bramkami, ale taki był wynik i nie ma już co o tym dyskutować. - Jakie były założenia przed derbami? - Mieliśmy grać "swoje". Widzieliśmy, że każda minuta przy wyniku 0:0 działa na korzyść Cracovii. Przy remisie Wisła na pewno coraz bardziej by się denerwowała. My z kolei zdawaliśmy sobie sprawę, że prędzej czy później stworzymy stuprocentowe sytuacje i nawet przy stanie 0:3 takie mieliśmy - "główka" Pawła Szwajdycha, która otarła się o słupek, nieuznana bramka Tomasza Moskały, która według mnie została zdobyta prawidłowo. Nie możemy tylko tak szybko tracić bramki, jak to się stało w sobotę (55. sekunda gry - przyp. red.). - Po pierwszym golu szybko się jednak pozbieraliście, chyba druga bramka "podcięła" wam skrzydła? - Zgadza się. To była 28. minuta i stracony gol spowodował, że w pierwszej połowie trudno było już coś odrobić. Szkoda tylko, że jeszcze przed przerwą daliśmy sobie strzelić trzecią bramkę. - Przy golu zdobytym przez Pawła Brożka nie mógł się pan lepiej zachować? - Zawsze się da lepiej interweniować. Wydawało mi się, że w tej sytuacji zrobiłem wszystko jak należy, ale okazało się, że to nie wystarczyło. Muszę z tej akcji wyciągnąć wnioski, aby to się już nie powtórzyło. - Sfaulował pan w 40. minucie Dariusza Dudkę w polu karnym? - Uważam, że obaj walczyliśmy o pozycję na boisku, a sędzia uznał, że on był w korzystniejszej sytuacji i zagwizdał przeciwko nam. Dla mnie to dziwna decyzja, bo wiadomo, że w takim meczu walczy się do upadłego i takie "miękkie" karne nie powinny być dyktowane. Paweł Pieprzyca, Kraków