Legioniści przystępowali do tego spotkania w doskonałych nastrojach. W czwartek domowy remis 1:1 z Broendby IF zapewnił im awans do IV rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. Faza grupowa jest już tylko o krok. W stolicy nikt nie zapomniał jednak wizyty Radomiaka w poprzednim sezonie. W maju tego roku niżej notowany zespół sensacyjnie wygrał przy Łazienkowskiej 3:0. Na zdobycie trzech bramek potrzebował niespełna kwadransa. We wspomnianym meczu już w szóstej minucie czerwoną kartkę zobaczył Bartosz Kapustka. Tym razem ponownie pojawił się w wyjściowej jedenastce Legii i - jak się miało okazać - należał do pierwszoplanowych postaci spotkania. Goncalo Feio wydał oficjalne oświadczenie. Nagła zmiana Legia wyprowadza dwa ciosy jeszcze przed przerwą. Derby Mazowsza bez sensacji Ekipa Goncalo Feio od początku uzyskała optyczną przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Zmieniło się to w 38. minucie. Chwilę wcześniej ręką we własnym polu karnym zagrał Rahił Mammadow, co potwierdziła analiza VAR. Do "jedenastki" podszedł Blaż Kramer i okazał się niezawodnym egzekutorem. Legia poszła za ciosem jeszcze w pierwszej części gry. Już w doliczonym czasie na strzał bez przyjęcia zdecydował się Kapustka. Stracił równowagę przy uderzeniu, trafił nieczysto, ale... skutecznie. Do przerwy zatem 2:0. Po zmianie stron Radomiak ruszył śmielej do ataku. Tyle że efekt był mizerny. W 50. minucie w polu karnym gospodarzy upadł Raphael Rossi i oczekiwał podyktowania "jedenastki". Arbiter pozostał jednak niewzruszony. Kilka minut później goście zdobyli bramkę kontaktową. W roli głównej wystąpił wpuszczony z ławki Capita. Angolczyk uderzył kąśliwie w "krótki" róg i zrobiło się 2:1. Ze zdobyczy radomianie nie cieszyli się jednak długo. Po faulu na Claude Goncalvesie arbiter ponownie wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Marc Gual i przywrócił dwubramkowe prowadzenie Legii. W końcowych fragmentach rezultat na 4:1 ustalił Wojciech Urbański. W ten sposób warszawianie udanie zrewanżowali się Radomiakowi za wstydliwą porażkę z wiosny i zasiedli na fotelu lidera. Myślami ponownie są już w Europie.