Interia: Kto będzie najgroźniejszym rywalem Legii w walce o tytuł? Kamil Kosowski, były reprezentant Polski, obecnie komentator Ekstraklasy w NC+: - Najgroźniejszym rywalem Legii będzie oczywiście Lech. Pokazał w końcówce jesiennych rozgrywek, że potrafi dobrze grać w piłkę, nawet z Legią. Dobrze się zaprezentował w tym pamiętnym, niesamowitym meczu (w 10. kolejce Lech zremisował w Warszawie 2-2 - red.). Teraz Lech uzupełnił skład jakością i doświadczeniem, którego w tych kluczowych momentach brakowało. Wydaje mi się, że walka o mistrzostwo będzie trwała do końca. Legia też uzupełniła swój skład. Wrócił Dominik Furman, dołączył Michał Masłowski. - Oni powinni poprawić potencjał sportowy Legii. Masłowski to w moim odczuciu jeden z najlepszych ligowców. Mam nadzieję, że teraz w Legii się rozwinie i pokaże pełnię swoich umiejętności. Co do Furmana, to nie gra on na pozycji, która byłaby w Legii do uzupełniania. Jest przecież Ivica Vrdoljak, który gra jako defensywny pomocnik. Wydaje mi się, że Legia zrobiła ukłon w stronę Furmana, którego wzięła żeby się odbudował. Natomiast Lech wziął doświadczonych zawodników zarówno ofensywnych, jak i defensywnych. Wydaje mi się, że Lech pozyskał więcej jakości, ale też potrzebował jej więcej niż Legia. A Śląsk Wrocław? Po stracie Sebastiana Mili nadal będzie się utrzymał w czołówce? - Paradoksalnie wydaje mi się, że bez Sebastiana Mili Śląsk nie straci na wartości, a może zyskać. Sebastian bardzo długo był w Śląsku i chyba się trochę zużył i wypalił. Odebranie mu opaski kapitana też pewnie miało na to wpływ. Teraz przed Sebastianem nowe wyzwanie, tak samo jak przed Śląskiem. Wrocławianie w czwartek zremisowali z Legią w Pucharze Polski 1-1 i trener Tadeusz Pawłowski pokazuje, że konsekwentnie buduje drużynę na przyszłość. Lechia Gdańsk chyba była królem zimowego polowania. W końcu postawiła na jakość, nie na ilość. "Biało-zieloni" mają jeszcze szansę na awans do czołowej ósemki? - To bardzo trudne zadanie, ale wykonalne. Będziemy mądrzejsi po kilku pierwszych meczach. Jerzy Brzęczek (trener Lechii - red.) ma teraz kłopot bogactwa. Ma 25, czy 30 zawodników, którzy mogą występować w pierwszej jedenastce. Oby każdy trener miał taki problem. Lechii na pewno brakowało doświadczenia i mądrości na boisku. Jest Sebastian Mila, który według trenera i władz klubu powinien tą sytuację wyjaśnić. Wydaje mi się, że brakuje jeszcze doświadczonego stopera. Jest też nowy bramkarz - Łukasz Budziłek. Bardzo ciekawie to wygląda na papierze, trzeba to jeszcze przełożyć na boisko. Który transfer był w takim razie najbardziej "bombowy"? Kto rozbłyśnie na wiosnę? - Ja bym chciał, żeby był to Masłowski. Pomimo tego, że nie jest już najmłodszy, pokazał w kilku meczach, że jest obdarzony dużym talentem. Oby rozwinął się w Legii i reprezentacja Polski miała z niego pożytek. W Jagiellonii Białystok jest też Przemysław Mystkowski, dobrze prowadzony przez Michała Probierza i może wiosna będzie należała do niego. Zacięta walka będzie się też toczyć o utrzymanie. Kto jest głównym kandydatem do spadku? - Główny kandydat jest chyba wyłoniony i jest to bydgoski Zawisza. Nikogo nie można skazywać na spadek, ale sytuacja tam jest bardzo trudna. Trzeba walczyć o każdy punkt. Wydaje mi się też, że jeśli Górnik Zabrze nie załapie się do czołowej ósemki, to może być ciężko. Piłkarze i trenerzy muszą zrobić wszystko, żeby się utrzymać w górnej części tabeli. Wiadomo, jakie Górnik ma problemy i w walce o utrzymanie może coś pęknąć. Są jeszcze Ruch Chorzów, Korona Kielce i Górnik Łęczna. Beniaminek gra bardzo ciekawy futbol, ale niestety nie przekłada się to na punkty i Górnik Łęczna też musi się mocno napracować, żeby się utrzymać, a wydawało się, że spokojnie będą grać w czołowej ósemce. Rozmawiał Grzegorz Zajchowski