Od wczesnego rana na stadionie Widzewa trwały prace, by boisko było zdatne do użytku. Najpierw interweniowała straż pożarna, która wypompowała wodę między innymi z szatni piłkarzy. Jeszcze o godz. 10 rano klub uspokajał, że sytuacja jest opanowana i mecz dojdzie do skutku. Tyle że w Łodzi nadal padało i nie zamierzało przestać. O godz. 13 klub zaktualizował sytuacje. Okazało się, że jest gorzej. "Niestety ciągłe opady sprawiają, że prace nad murawą musiały zacząć się niemal od zera. Decyzje o rozegraniu meczu zostanie podjęta godzinę przed pierwszym gwizdkiem". Woda znów wdarła się do pomieszczeń na stadionie i potrzebna była pomoc strażaków. "Niestety, ale ulewy nad stadionem znowu się nasiliły. Razem ze strażakami zaczynamy walkę od nowa. Około 13:30 odprawa z sędziami i drużynami, gdzie będziemy podejmować kolejne decyzje." - napisał Michał Rydz, prezes Widzewa. Mecz Widzew - Ruch opóźniony Ostateczna decyzja miała zapaść o godz. 14:30, ale nie zapadła. Było jasne, że jeśli mecz się rozpocznie, to z opóźnieniem. "Walka trwa. Cały czas czekamy na ostateczną decyzję dotyczącą dzisiejszego meczu." - informował klub o 14:40. Sędzia i delegat uznali, że stan boiska nasiąkniętego wodą nie pozwala na rozegranie spotkania. Gra nie miałaby wiele wspólnego ze sportową rywalizacją, a do tego wzrosłoby ryzyko kontuzji. Wcześniej z tego samego powodu podjęto decyzję o przełożeniu meczu w pierwszej lidze między Polonią i Lechią Gdańsk. W oddalonej 130 km od Łodzi Warszawie też długo padało i boisko Polonii Warszawa nie nadawało się do gry zdaniem delegata PZPN i sędziego.