Mecz Pogoń Szczecin - Legia Warszawa miał odbyć się pierwotnie 27 sierpnia. "Wojskowi" skorzystali jednak z przysługującego im prawa do przełożenia starcia w związku z grą w decydującej, czwartej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Spotkanie odbyło się więc z miesięcznym opóźnieniem. Można jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że z punktu widzenia neutralnego widza dobrze się stało. W sierpniu Pogoń była bowiem w głębokim kryzysie i notowała cztery z rzędu porażki. W ostatnich tygodniach "Portowcy" poprawili natomiast swoją formę, wygrywając dwa kolejne mecze. Zaskoczenie w Lechu przed wielkim hitem. Trener jest tego pewny Również przeciwko Legii w środowy wieczór to szczecinianie jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Po niespełna 30 minutach gry Kamil Grosicki wykończył świetną kontrę swojego zespołu, nie dając przy tym szans na skuteczną interwencję Kacprowi Tobiaszowi. Szczęście gospodarzy nie potrwało jednak długo, bo kilka minut później wyrównał Tomas Pekhart. Pogoń - Legia: Artur Jędrzejczyk wpadł w furię Mecz był wyrównany, tymczasem w końcówce pierwszej połowy Artur Jędrzejczyk osłabił Legię. Obrońca gości starł się w parterze z Efthymiosem Koulourisem, a sędzia Tomasz Musiał, który początkowo ukarał zawodnika żółtą kartką, został wezwany przed monitor i po obejrzeniu kilku powtórek zmienił swoją decyzję. Ostatecznie 35-latek wyleciał z boiska, bo arbiter uznał, że celowo nadepnął na rękę greckiego napastnika. Jędrzejczyk nie mógł pogodzić się z tym werdyktem. Ponownie podszedł do Koulourisa i krzyczał mu tuż przed twarzą. Przepychał się także z innymi piłkarzami Pogoni, a uspokoić go nie mogli ani koledzy z Legii, ani arbitrzy. Następnie doświadczony obrońca wykonywał prowokacyjne gesty również w kierunku trybun. Jakub Żelepień, Interia