Ekstraklasa pauzowała od połowy listopada. Zimowa przerwa rozpoczęła się w tym sezonie wyjątkowo wcześnie ze względu na mundial. Ligowcy do gry wrócili w ostatnim tygodniu stycznia, więc odpoczywali przez dwa i pół miesiąca. Kibice zapewne zdążyli stęsknić się za krajowymi rozgrywkami. Niestety, piątkowe mecze nie obfitowały w bramki. A konkretniej rzecz ujmując - w dwóch spotkaniach nie padł ani jeden gol. Remisami 0:0 zakończyły się starcia Miedzi Legnica z Radomiakiem Radom i Stali Mielec zLechem Poznań. Impas miał przełamać Raków Częstochowa, który wraz z Wartą Poznań inaugurował sobotnie granie. Dość niespodziewanie to "Zieloni" wyszli w 26. minucie na prowadzenie. Wynik otworzył Jan Grzesik. Ostatecznie w spotkaniu padł remis 1:1, bo w drugiej połowie wyrównał Stratos Svarnas. Warto jednak dodać, że od 30. minuty częstochowianie grali w osłabieniu. Czerwoną kartkę zobaczył Fran Tudor. Fran Tudor i Konstantinos Triantafyllopoulos zawieszeni Co istotne - była ta bezpośrednia czerwona kartka. Chorwat walczył bark w bark z Miłoszem Szczepańskim, ale w pewnym momencie stracił panowanie nad emocjami. Wymierzył rywalowi cios łokciem w twarz, a ten natychmiast padł na murawę. Początkowo sędzia nie był pewien, do czego doszło, ale obejrzał sytuację na monitorze i podjął decyzję o wykluczeniu wahadłowego z dalszej gry. Można się było spodziewać, że w przypadku takiego przewinienia nie skończy się wyłącznie na czerwonej kartce. Zajściu przyjrzała się Komisja Ligi, która zawiesiła zawodnika na trzy kolejki. Ukarała go także grzywną w wysokości 7 tysięcy złotych. Krótko po zakończeniu meczu Warty z Rakowem rozpoczęło się hitowe starcie 18. kolejki - Widzew Łódź podejmował Pogoń Szczecin. Spotkanie nie zawiodło, a kibice obejrzeli łącznie aż sześć goli. Padł remis 3:3, a gospodarze wyrwali gościom punkty po rzucie karnym w 99. minucie. Wściekłości nie potrafił opanować defensor Pogoni, Konstantinos Triantafyllopoulos. Po ostatnim gwizdku podbiegł do sędziego Daniela Stefańskiego i pokazał mu znamienny gest. Arbiter nie zastanawiał się ani chwili, tylko od razu pokazał niesfornemu zawodnikowi czerwoną kartkę. Reszta drużyny starała się wpłynąć na decyzję Stefańskiego, ale ten pozostał nieugięty. Zachowaniu Greka również przyjrzała się Komisja Ligi. W jego przypadku można mówić o dość łagodnym wyroku. Zawieszenie obejmie bowiem tylko dwa mecze. Dodatkowo zawodnik musi zapłacić pięć tysięcy złotych kary. Według doniesień portalu "Weszło", Triantafyllopoulos, kiedy emocje w nim opadły, pozyskał numer telefonu Daniela Stefańskiego i osobiście go przeprosił. Jakub Żelepień, Interia