Jean Jules Mvondo reprezentuje lud Ewondo z centralnego Kamerunu. Jest drugim Kameruńczykiem w barwach Górnika. Jesienią 2000 roku sześć meczów rozegrał bowiem dla zabrzan Jean Black Ngody (cztery w ekstraklasie i dwa w Pucharze Ligi Polskiej). Górnik Zabrze: poliglota na Roosevelta 23-letni Mvondo, przychodząc do Zabrza wiedział już coś o Górniku. - To klub, który osiągał wielkie rzeczy i nadal ma aspiracje by takie osiągać - mówi. Przyznaje, że w Polsce nie było łatwo mu się zaaklimatyzować. - Moje początki w Zabrzu nie były łatwe. Przyjście tu wiązało się ze zmianą kraju, pogody, brakiem rodziny. Czuję się tu jednak dobrze i z każdym dniem powinno być lepiej. Wierzę, że zmierzam w dobrym kierunku - mówi Kameruńczyk, który ostatnie pięć lat grał w Hiszpanii. Zaczynał w rezerwach Rayo Vallecano, występował też w Murcii i Albacete. Mówi więc w wielu językach: ewondo, francuskim, angielskim i hiszpańskim. Na razie Mvondo miał cztery epizody w lidze, dwa razy zagrał za to od początku w meczach Pucharu Polski - wcześniej z Radomiakiem i ostatnio ze Ślęzą Wrocław. Twierdzi, że poziom polskiej ligi jest wysoki, szanuje trenerów Górnika, uważa też, że drużyna jest złożona z dobrych piłkarzy. Pytałem go czy woli grać jako pomocnik czy może jako stoper, jak choćby w pucharowym meczu ze Ślęzą Wrocław. - Gram w pomocy, ale na obronie też mam jakieś doświadczenie. Zdarzało się, że gdy byłem młodszy, występowałem jako środkowy obrońca. Gram gdzie trzeba, najważniejsze jest żeby wygrywać - przyznaje. Jan Urban: Jean musi być cierpliwy Jan Urban szczegółowo opowiada Interii o pozycji Mvondo w zespole Górnika. - Wydaje mi się, że Kameruńczyk ze Ślęzą zagrał dobre spotkanie. W tym meczu zagrał na obronie, ale to zbieg okoliczności, bo to nie jest jego pozycja. Na tej pozycji nie będzie grał, nie powinien grać, chyba, że nie będzie miał kto. Nie chciałem na sztuczną trawę wprowadzać Przemka Wiśniewskiego, stąd moja taka a nie inna decyzja - mówi Jan Urban. Trener Górnika przeprowadził z piłkarzem długą rozmowę. - Jean przychodził do Polski po to żeby grać a nie po to żeby siedzieć na ławce rezerwowych. Wiem jak się czuje. Kiedy myśmy go załatwiali sytuacja w kadrze Górnika była inna. Akurat tak się poukładało, że w środku pomocy zostaje w tej chwili jedno miejsce. Jestem zadowolony z gry Alasany Manneha, drugie zajmuje młodzieżowiec. Nie ma więc możliwości wstawienia większej ilości zawodników a czeka na szansę jeszcze Filip Painović, jest jeszcze Adrian Dziedzic... Tak się to ułożyło. Jean to jest rozsądny chłopak, trenuje bardzo dobrze i zdaje sobie sprawę z sytuacji. Musi czekać, sytuacja zawsze może się zmienić i wtedy będzie miał więcej okazji do gry. Na dziś gramy w środku Alasaną i Kubicą. Inni muszą uzbroić się w cierpliwość - wyjaśnia Jan Urban.