"W Osasunie Pampeluna dano mi do zrozumienia, że na posadę pierwszego trenera na razie nie mam co liczyć" - wyznał Urban. "Po sukcesach z grupami juniorskimi miałem za sobą prasę, kibiców, ale zarząd nie zdecydował się mi zaufać. Nie chciałem czekać dłużej, stanowisko szefa banku informacji nie zaspokajało moich ambicji. W prowincji Nawarra, gdzie leży Pampeluna, nie ma innych klubów. W innych hiszpańskich klubach mają swoich ludzi. Zacząłem spoglądać na polski rynek. Najpierw przyszła oferta z Wisły Kraków, słyszałem też, że moją osobą interesuje się Legia. Takim klubom się nie odmawia" - dodał były reprezentant Polski. Negocjacje z Wisłą zakończyły się fiaskiem. "Nie dostałem gwarancji, że jeśli zostanę zwolniony przed czasem, warunki finansowe rocznego kontraktu zostaną wypełnione. Zaproponowano mi jedynie trzymiesięczny okres wypowiedzenia. W Legii zaakceptowano moje żądania" - tłumaczył Urban. "Nie jest tajemnicą, że konflikty wewnątrz zespołu miały wpływ na wyniki Legii. Moja sytuacja rzeczywiście nie jest komfortowa, nie mam czasu, by dobrze poznać piłkarzy, ich charaktery. Na razie najważniejszym kryterium przydatności do drużyny będzie stosunek do swoich obowiązków. Kto nie będzie się przykładał, zostanie odesłany do rezerw. Legia miała w tej rundzie mecze słabe, ale też bardzo dobre, więc wiem, że ci piłkarze potrafią grać. Legia nie może sobie pozwolić na taką nieregularność, moim zadaniem jest odpowiednie nastrojenie tego mechanizmu. Muszę wpoić zawodnikom, że nie można spocząć na laurach, zadowolić się jednym czy drugim udanym występem, bo w lidze każda strata punktów drogo kosztuje. Na pewno potrzebne są wzmocnienia, ale proszę dać mi czas, jestem w Warszawie dopiero od początku tygodnia" - stwierdził Urban.