Jakub Kosecki aktualnie występuje w piątoligowym KTS Weszło, gdzie dołączył 11 lipca 2022 roku. Jego wcześniejszym klubem był Motor Lublin - piłkarz spędził w nim zaledwie pół roku i rozegrał jedenaście meczów, nie zdobywając ani jednego gola. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Jakub Kosecki przyznał, że nie ma najlepszego zdania na temat poziomu panującego w polskiej lidze. Zdecydował się również na dość buńczuczną deklarację, że po pół roku gry w jednym z topowych klubów PKO BP Ekstraklasy, byłby jednym z najlepszych skrzydłowych w lidze. Po kilku miesiącach byłby topowym skrzydłowym PKO Ekstraklasy. Problem w tym, że mu się nie chce Dlaczego więc Jakub Kosecki gra na poziomie piątej ligi, a nie w najwyższej piłkarskiej klasie rozgrywkowej w Polsce? Powód dla niektórych kibiców może okazać się dość zaskakujący. Okazuje się, że byłemu reprezentantowi Polski... nie chcę się nic nikomu udowadniać. - Nie chcę nikogo oceniać. Daj mi teraz pół roku w Legii Warszawa lub w Pogoni Szczecin i jestem jednym z najlepszych skrzydłowych w Ekstrakalsie. Mogę się założyć o wszystko, co mam i o wszystkie moje inwestycje. Jeżeli za siedem lub osiem miesięcy tak nie będzie - oddaję wszystko - wypalił Jakub Kosecki w rozmowie z Łukaszem Kadziewiczem. - Mi się jednak nie chce już niczego komukolwiek udowadniać. Niech zostanie tak, jak jest. Niech ci, co grają, uważają, że są najlepsi, niech prezesi i menedżerowie też uważają, że oni są najlepsi. Niech to tak zostanie - dodał piłkarz. - Liga nas zweryfikowała. I mnie nie obchodzi, że Lech Poznań gra w "Pucharze Biedronki" i wygrywa z rezerwami jakiejś tam drużyny. Mnie obchodzi tylko Liga Mistrzów i Liga Europejska, a tam pokazaliśmy, że jesteśmy niczym - skwitował były piłkarz Legii Warszawa. Jakub Kosecki ostatni raz na poziomie Ekstraklasy występował w sezonie 2020/21. Był wówczas piłkarzem Cracovii, gdzie wystąpił w zaledwie ośmiu spotkaniach i nie zdobył żadnej bramki. Jego umowa nie została przedłużona i po pół roku piłkarz pożegnał się z "Pasami". Następnie jako wolny agent dołączył do wspomnianego już wcześniej Motoru Lublin, z którego również odszedł po upłynięciu sześciu miesięcy.