Artur Szczepanik, Interia: Cztery dni różnicy między jednym, a drugim spotkaniem z Legią w Płocku, to ewenement. Rzadko się zdarzają takie zbitki terminów. Jakub Rzeźniczak: - Osobiście nie przypominam sobie, żebym grał w takich meczach. Dwa razy zagramy z Legią i to u siebie. Stawka wysoko, oba kluby w czubie tabeli, zapowiada się fajnie. Spodziewałeś się, że mecze Wisły z Legią będą meczami kolejki, trzeciej i drugiej drużyny w tabeli? - Nie spodziewałem się, że Legia będzie tak wysoko. A mówiąc serio, to nie wybiegam myślami tak daleko, żeby sobie coś takiego wyobrażać. Już podczas okresu przygotowawczego widziałem, że fajnie wyglądamy. Byłem pewny, że będziemy grać lepiej niż w końcówce poprzedniego sezonu. Powiem wręcz, że odkąd tu jestem - czyli prawie od czterech lat - nie wyglądaliśmy tak dobrze fizycznie i taktycznie. Trenerowi Bartoszkowi życzę powodzenia w wyborach Jaka w tym zasługa trenera Pavla Stano? Możesz porównać jego pracę z tym co robiliście za Macieja Bartoszka? - Nie lubię takich porównań. Trenera Bartoszka bardzo lubię i cenię i nie powiem na niego złego słowa. To, że zeszły sezon zakończyliśmy na wysokim szóstym miejscu to w 3/4 jego zasługa. Każdy trener jest inny. Stano pracuje zupełnie inaczej niż jego poprzednik, co nie znaczy, że za Bartoszka pracowaliśmy źle. W swojej długiej karierze miałem mnóstwo trenerów i ewentualnie o dwóch mogę powiedzieć, że mi się z nimi źle pracowało. O Stano mogę wypowiadać się w samych superlatywach. Lubi ciężką pracę podobnie jak ja. Taktycznie jest na bardzo wysokim poziomie. Tu mogę porównać go do mojego trenera z Legii, Henninga Berga. Widać u niego spójną filozofię trenerską - wszystko ze sobą współgra. Jest byłym piłkarzem i świetnie rozumie szatnie. Naprawdę nie mam za co go skrytykować. A trenerowi Bartoszkowi, życzę powodzenia w wyborach na prezydenta Ciechocinka. Mieliście mały kryzys, który zbiegł się z dyskwalifikacją dla Rafała Wolskiego. Teraz znowu jest z wami i znowu wygrywacie. O tym kryzysie tylko czytaliśmy i słyszeliśmy. My wewnątrz zespołu nie odczuwaliśmy żadnego kryzysu. Słabsze wyniki mieliśmy w czterech meczach - Z Widzewem, Radomiakiem, Górnikiem i Zagłębiem. W moim odczuciu słabo zagraliśmy tylko w Radomiu. Z Widzewem i Zagłębiem mogliśmy wygrać. W tych meczach straciliśmy dwa kuriozalne gole z tzw. centrostrzałów. To się zbiegło z karą dyskwalifikacji dla Wolskiego. Dla mnie to najlepszy pomocnik w lidze, który daje nam dużo jakości. Rok temu po meczu w Płocku w Legii było gorąco - zrezygnował trener Marek Gołębiewski i pobito piłkarzy. - To było po ostatnim meczu? Mogę powiedzieć, że w Legii dużo się od tego czasu wydarzyło, zaszło wiele zmian. Jak dla mnie na lepsze, co widać po miejscu w tabeli. Wszystko to szybko poszło w lepszą stronę niż myślałem. Który mecz wolałbyś wygrać - w lidze, czy Pucharze Polski? - Uwielbiam takie pytania. Chcę wygrać jedno i drugie, a jeśli ktoś by mi przystawił pistolet do głowy i kazał wybierać, to chyba wskazałbym na puchar. Liga dopiero się rozpędza i będzie czas odrobić zaległości. Liga za puchar? Znam to tylko z opowieści A pamiętasz jeszcze czasy kiedy popularne było hasło - liga za puchar. Jesteś doświadczonym piłkarzem i załapałeś się jeszcze na czasy schyłkowego "Fryzjera". Takie układy kiedyś czasem się zdarzały. - O nie, jak ja zaczynałem grać to już takich akcji nie było. Znam je, ale tylko z opowieści starszych kolegów. Legia świetnie punktuje, jest w czubie tabeli, ale kibice nie są zachwyceni tym co widzą na Łazienkowskiej. Podoba Ci się, to co prezentuje Twój były klub? - Z doświadczenia wiem, że kibiców na Legii nigdy nie da się w stu procentach zadowolić. Musi być jednocześnie efektywnie i efektownie, a rzadko to się udaje połączyć. Trener Kosta Runjaić już dał się poznać w lidze, że jego drużyny wygrywają 1:0, bo stawia na efektywność. Pamiętam, że jak przyszedł do Pogoni Szczecin to też wygrywał po 1:0 i wszyscy go krytykowali, ale ostatecznie wyszło na to, że miał rację i dobrze go tam wspominają, bo jego pomysł na Pogoń się sprawdził. Myślę, że na dłuższą metę gra Legii zmieni się na bardziej ofensywną. Mojemu klubowi zawsze będę dobrze życzył, bo spędziłem tam 13 wspaniałych sezonów. Ten sentyment nigdy się nie skończy. Wisłę stać na jeszcze lepszą grę, czy to co pokazujecie to już wasze apogeum możliwości? - Myślę, że mamy jeszcze rezerwy. Cały czas staramy się poprawić naszą grę, analizujemy każdy mecz, nasze błędy, wycinamy wnioski. Cieszę się, że w każdym meczu staramy się dominować, bo ja lubię taką grę, nie jestem przyzwyczajony do tego, żeby się cały czas bronić. Wolę jak jesteśmy cały czas przy piłce. Tak też chce grać trener Stano. To jest fajne dla kibiców, a efekty też widać po naszym miejscu w tabeli. Wiosną będziecie grać na skończonym, nowym stadionie. Nie boicie się o frekwencję na większym obiekcie, bo w Płocku różnie z nią bywało. - Dlatego ważne jest żebyśmy grali efektownie i byli wysoko w tabeli. Myślę, że przekonamy te 10-15 tysięcy kibiców do przyjść na stadion. Dla takiej publiczności gra się lepiej niż dla powiedzmy, czterech tysięcy. Mam nadzieję, że dobrymi wynikami przyciągniemy ludzi na nowy stadion w Płocku. Wyniki Wisły dają dużo radości, ale dla Ciebie osobiście nie jest to łatwa runda. Boisko pozwala zapomnieć o osobistej tragedii, śmierci synka? - Łatwo nie jest i nie było. W klubie dostałem jednak olbrzymie wsparcie. Staram się nie myśleć o tym co się wydarzyło. Skupiam się na piłce i na dobrych rzeczach. Innego wyjścia nie widzę. Niestety nie mam już 25, czy 30 lat i nie mogę sobie pozwolić na półroczną przerwę w grze, żeby porządkować osobiste sprawy. Nie mam też takiej natury, że usiądę i będę płakać. Mam rodzinę, narzeczoną i robię wszystko, żeby żyć dalej i dawać radość swoim bliskim.