Po niedopuszczalnej w walce o najwyższe cele serii remisów piłkarze Lecha Poznań nie zależą już od siebie. Zależą od Legii i Wisły. Dzisiejszy mecz dwóch ligowych hegemonów ostatniej dekady zdecyduje także o ich losie. Lech pozycji lidera nie utrzyma, ale wynik w Krakowie zdecyduje o jego stracie. Najgorsze z poznańskiej perspektywy byłoby zwycięstwo Legii. Wówczas gracze Smudy do lidera będą tracili nie jeden, ale aż trzy punkty. Tyle, że Legia nie wygrała w Krakowie od 12 lat. Legia i Wisła zależą wyłącznie od siebie. Przynajmniej do dziś. Graczy Jana Urbana zadowoli nawet punkt, bo wygrywając potem trzy ostatnie mecze z Polonią Bytom, Śląskiem Wrocław i Ruchem Chorzów będą mistrzem kraju. Drużyna Macieja Skorży, by obronić tytuł nie może już stracić punktów. A więc jest na zwycięstwo z Legią skazana. Z pewnością leży to jednak w granicach jej możliwości. Legia ma bardzo solidny szkielet: bramkarz Mucha, stoperzy Choto i Astiz, rozgrywający Roger i napastnik Chinyama należą do najlepszych graczy ligi. Trzej pierwsi grają regularnie, dwaj kolejni to jednak piłkarskie chimery, gotowe błyszczeć tylko w sytuacjach szczególnych. Roger gra z sercem w co szóstym meczu, Chinyama strzela bramki w sytuacjach trudnych, by za chwilę wprowadzić wszystkich w zdumienie strzeleckim analfabetyzmem. Największym problemem Legii jest jednak pozostała szóstka graczy, która zbyt często prezentuje poziom upoważniający do gry w drużynie broniącej się przed spadkiem. Wisła ma skład bardziej wyrównany. Nie da się jednak ukryć, że kilku z graczy, którzy przed rokiem zdobywało tytuł z 14 pkt przewagi, jest już na równi pochyłej. Obie drużyny, które w ostatnich 10 latach podzieliły między siebie aż osiem tytułów są regularnie osłabiane. Szefowie Wisły i Legii sprzedają najlepszych piłkarzy, a jednak oba kluby wciąż są w czołówce ligi, co przeczy tezie, że jej poziom systematycznie idzie w górę. Nową siłą jest Lech, który po dobrym starcie w Pucharze UEFA zdawał się mieć wśród faworytów najwyższe morale. Przed sobotnim triumfem ze Śląskiem nie potrafił jednak wygrać sześciu poprzednich spotkań i sam wszelkie atuty wytrącił sobie z ręki. Na start polskiej drużyny w Champions League czekamy już prawie 13 lat. Zachodzi obawa, że mimo tylu nadziei związanych z tym sezonem znów nasza słaba liga doczeka mistrza, który ponad nią nie wyrasta. Za słabego na Ligę Mistrzów, co będzie jeszcze bardziej bolesne niż dotychczas, bo po reformie kwalifikacji szansa awansu jest z pewnością większa. Kolejny za słaby mistrz Polski? A może jednak się mylę? Niech mnie piłkarze Legii, Wisły i Lecha poprawią. WEJDŹ NA BLOGA DARKA WOŁOWSKIEGO I DOŁĄCZ DO DYSKUSJI! GŁOWACKI: Mecze, jak ten z Legią musimy wygrywać! ZOBACZ CO O MECZU Z LEGIĄ MÓWI TRENER WISŁY MACIEJ SKORŻA! JAN URBAN: WISŁA ZAGRA POD PRESJĄ SPRAWDŹ CO PRZED MECZEM Z LEGIĄ MÓWI PAWEŁ BROŻEK!