Po wznowieniu rozgrywek Legia zagrała osiem meczów, wygrywając cztery, trzy remisując i przegrywając tylko raz - na samym początku z Górnikiem w Zabrzu. Lider przed zimową przerwą Śląsk Wrocław zaprzepaścił start, delikatnie rzecz ujmując. Liczby są bezlitosne - osiem meczów: tylko dwa zwycięstwa, dwa remisy i cztery porażki. Na 24 możliwe punkty Śląsk zdobył tylko 8. Trener wrocławskiego klubu Orest Lenczyk mówi: "Oczekiwania są wygórowane, związane z naszymi dokonaniami w poprzednim roku, szczególnie w drugiej połowie roku". Jednak jakie miały być oczekiwania, skoro szkoleniowiec Śląska powiedział zimą, że jeśli prowadzony przez niego klub nie wywalczy mistrzostwa Polski, to "będzie bolało". Napastnik Śląska Łukasz Gikiewicz we wszystkich stacjach telewizyjnych powtarzał w sobotę: "Nieważny jest styl, ważne, że walczymy o mistrzostwo Polski". Podoba mi się to nastawienie. Chyba jest zgodne z myśleniem Lenczyka, który chce dotrzeć do głów swoich piłkarzy, ale... Czy dotrze, pokaże pięć ostatnich kolejek - najpierw dwa wyjazdy do Bielska-Białej i Gdańska, następnie Zagłębie Lubin i Jagiellonia u siebie, a na koniec wyjazd do Krakowa na mecz z Wisłą. Legia ma łatwiej - wyjazd do Widzewa, a później u siebie Lech i Jagiellonia, wyjazd do Gdańska oraz Korona na Łazienkowskiej. Dla dobrze grającej Legii to droga ekspresowa do tytułu. Sympatyków klubu szczególnie musi cieszyć powrót do formy Serba, Miroslava Radovica, który był najlepszym piłkarzem spotkania z Ruchem. To "Rado" doskonale dograł do Michała Kucharczyka. Rośnie forma Danijela Ljuboji. Serb strzelił swoją pierwszą bramkę od pięciu spotkań, a trzeba przyznać, że miał udział także przy golu na 1-0. To Ljuboja odebrał piłkę i zagrał do Radovicia, a ten do Kucharczyka... Legia od siedmiu meczów jest w lidze niepokonana. Nie gra olśniewająco, ale gromadzi punkty. Gra niezwykle skutecznie w obronie - w dotychczasowych meczach straciła tylko 13 bramek, z czego tylko 3 na wiosnę. I to mimo problemów kadrowych - w ostatnim meczu lewy obrońca, Kuba Wawrzyniak musiał grać na prawej stronie. Ruch ścigał Legię, ale przegrywając w Warszawie zatrzymał się. Arkadiusz Piech i Maciej Jankowski nie poszaleli przy Michale Żewłakowie i Inakim Astizie. To pokazuje, że do pociągu z napisem "Euro 2012" nie mają szans się załapać... Dziś czołówka tabeli T-Mobile Ekstraklasy wygląda następująco: Legia - 48 punktów, Śląsk - 45 punktów, Ruch - 44 punkty. W walce o tytuł liczą się jeszcze Polonia - 41 punktów, a także Korona, która również ma 41 punktów i jeszcze w poniedziałek spotkanie z Lechem. Słabość ligi pokazuje przykład "Kolejorza", który w 24. kolejkach przegrał aż osiem razy. Ma 38 punktów, ale jeśli wygra w Kielcach będzie się liczyć w walce o miejsce gwarantujące Ligę Europejską. Liga jest słaba, ale poprzez tę słabość pięć zespołów walczy o tytuł. Jest ciekawie, ale Legia nie powinna wypuścić szansy na pierwsze mistrzostwo od sześciu lat. Tamten to efekt pracy Dariusza Wdowczyka, z takimi piłkarzami jak Łukasz Fabiański (świetnie zastąpił Artura Boruca), Brazylijczycy Roger Guerreiro i Edson, Serb Aleksandar Vuković, Moussa Ouattara z Burkina Faso, Łukasz Surma, Piotr Włodarczyk (zdecydowanie najlepszy strzelec z 10 bramkami, ale aż 11 mniej niż Grzegorz Piechna), Jacek Magiera, który obecnie jest asystentem Macieja Skorży, czy Marcin Rosłoń, który dziś świetnie komentuje mecze w Canal Plus. Nawet jedną bramkę strzelił kończący wówczas karierę Cezary Kucharski. Kilka ważnych goli zdobył Marcin Burkhardt. Ostoją był Tomasz Kiełbowicz, a sporo grali Jakub Rzeźniczak i Dickson Choto. Ta ostatnia trójka znów ma szansę cieszyć się z mistrzostwa... Autor jest komentatorem Polsatu Sport <a href="http://romankolton.blog.interia.pl/">Jeszcze więcej informacji i komentarzy na blogu "...A bramki są dwie" Romana Kołtonia</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I">Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy</a>