Ze szkoleniem młodzieży w klubowej piłce jest trochę tak jak z reformą służby zdrowia. Każdy dobrze wie, że trzeba się za to wziąć, ale jak przychodzi co do czego, to większość odwraca się na pięcie, odchodzi, bądź zamiata pod dywan. Efekt? Zamiast poważnych nakładów na szkolenie sprowadzamy szrot z zagranicy do ligi. Później tylko ślinka komuś cieknie, gdy Legia za Bielika i innych młodych Polaków kasuje grube miliony. Dziwnym trafem żaden polski klub w ostatnich latach nie zbił fortuny na sprzedaży zagranicznej perły. Mirosław Szymkowiak razem z Tomaszem Frankowskim prowadzą Akademię Piłkarską "21". Organizacja non profit. Mają 250 dzieciaków, więcej się nie mieści, choć chętni garną się drzwiami i oknami, by pokopać pod okiem "Szymka", czy innego byłego reprezentanta Polski - Mariusza Jopa, który trenuje maluchów. Problem w tym, że szkółki tego typu oparte są tylko na barkach rodziców. - Żadnej pomocy z żadnej strony. Na Śląsku okręgowy ZPN opłaca przynajmniej sędziów, a u nas, w Małopolsce od ZPN-u nie dostajemy nic. Na dodatek PZPN chce nam jeszcze zabrać ekwiwalenty za wyszkolenie. A to przecież my wykonujemy czarną robotę, by utrzymać maluchów przy piłce. Legia, o której szkoleniu tak głośno, bierze z całej Polski najlepszych trzynastolatków. Ale to kluby takie jak nasz hodują najmłodszy narybek - tłumaczy Szymkowiak. - Jak tak dalej pójdzie, to szkółki takie jak nasza przestaną istnieć. Dotychczas, jeśli młodzieżowy klub, taki jak Szymkowiaka wyedukował piłkarza i w wieku 15 lat oddał go do ośrodka z Ekstraklasy, to za każdy rok szkolenia dostawał 2 tys. zł. - W zakresie szkolenia powinniśmy się wzorować na Francji. Tam przy każdym transferze zawodnika wewnątrz kraju macierzysty klub dostaje kilka procent transferowej kwoty za wyszkolenie. U nas piłkarz musi być sprzedany dopiero za granicę, aby do matecznika zawodnika cokolwiek skapnęło - porównuje "Szymek". Jednym z hitów transferowych zimowego okienka transferowego w Polsce było przejście Michała Masłowskiego z Zawiszy Bydgoszcz do Legii Warszawa. Klub Bogusława Leśnodorskiego zapłacił za "Masło" 700 tys. euro. Dwa procent z tej kwoty dostanie Kujawsko-Pomorski ZPN z siedzibą w Bydgoszczy, który z wyszkoleniem zawodnika nie miał nic wspólnego. Miał tylko to szczęście, że na jego terenie, w Zawiszy chłopak grał. Strzelinianka Strzelin z dolnośląskiej okręgówki, która piłkarsko wyedukowała chłopaka, dostanie figę z makiem. Sprawdziliśmy w PZPN-ie, dlaczego związek chce zabrać ekwiwalenty? - Nie wiem kto panu Szymkowiakowi naopowiadał takich rzeczy, ale w ogóle nie mieliśmy takiego zamiaru. Ekwiwalenty pozostaną bez zmian - zapewnia Łukasza Wachowski Dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych. Ile klub szkolący młodzież, tak jak AP 21 dostanie, jeśli piętnastolatek trafi z niego do Ekstraklasy, po sześciu latach szkolenia. Za lata 9-12 klubowi należy się 200 zł za sezon, czyli 600 zł. Za lata 12-15 stawka idzie znacznie w górę - 2000 zł za sezon, czyli przykładowa AP 21 dostałaby 6,6 tys. zł za piłkarza. Za te środki pewnie gór się nie da przenosić, ale opłacić transport mały piłkarzy na mecze, przez okres kilku miesięcy, już z pewnością tak. Nadzieją dla akademii piłkarskich działających przy klubach Ekstraklasy i I ligi może być system ich certyfikacji, jaki zamierza wprowadzić PZPN. Przygotował go wicedyrektor sportowy Bogdan Basałaj, bazując na doświadczeniach różnych krajów, m.in. Niemców. Wszystkie akademie prześwietli niezależna komisja. PZPN zamierza zatrudnić tę samą belgijską agencję rankingową, która weryfikuje piłkarskie akademie w Niemczech.- Przez pierwszych pięć lat Niemcy sami dokonywali oceny, ale pojawiały się kłótnie o brak obiektywizmu, dlatego zatrudnili do tego Belgów - opowiada Basałaj.Agencja rankingowa bierze pod uwagę wszystko - infrastrukturę akademii, liczbę i klasę trenerów, poziom i atmosferę panujące na zajęciach. Przeprowadza wywiady z młodymi piłkarzami, ich rodzicami, trenerami. Zajęcia obserwuje jawnie i z ukrycia. Bogdan Basałaj opowiada o gigantycznej różnicy, jaka zaszła, gdy trener młodzieży w dużym klubie był obserwowany najpierw oficjalnie, a później "zza krzaka". W pierwszej wersji szkoleniowiec był wzorem wychowawcy, a na zajęciach panował wersal. Prawda wyszła z worka, gdy obserwowano inny trening z ukrycia. - Jak to podajesz bu...! Nie jesteś godzien, by nosić koszulkę z herbem tego klubu - wrzeszczał do nastolatka. Dzięki uważnemu prześwietlaniu akademii, każdej z nich zostaną przydzielone gwiazdki, niczym hotelom.- Na dziś szacujemy, że w Polsce cztery akademie klubowe spełniają wymogi na cztery gwiazdki, dzięki czemu dostałyby roczne dofinansowanie 550 tys. zł. Sześć akademii klubów Ekstraklasy kwalifikuje się na trzy gwiazdki, za co dostałyby po 400 tys. zł rocznie. Pozostałe spełniają wymogi na dwie gwiazdki, a to dofinansowanie rzędu 200 tys. zł - wylicza Bogdan Basałaj.Jest tylko jeden problem - kto sfinansuje projekt certyfikacji? - My sfinansowaliśmy sam projekt, co kosztuje około miliona złotych rocznie. Poszukujemy partnerów, którzy zapełnią ten słoik pieniędzmi. Na całym świecie łoży na to państwo i profesjonalne ligi - porównuje prezes PZPN-u Zbigniew Boniek. Projekt certyfikacji akademii piłkarskich zostanie uruchomiony w styczniu 2016 roku, nawet jeśli nie uda się znaleźć jego finansowania. Przyznanie klubowym akademiom certyfikacji z określoną liczbą gwiazdek spowoduje podniesienie ich rangi, a to prędzej czy później podniesie wagę szkolenia. W miesiącach od marca do czerwca 2016 r. mają być badane klubowe akademia Ekstraklasy, w lipcu i sierpniu powstanie raport, który we wrześniu otrzyma Komisja Certyfikacyjna. W lutym 2017 roku zostaną nadane certyfikaty z gwiazdkami. Michał Białoński