Jagiellonia zaskoczona w Białymstoku, Repka w centrum zdarzeń. Wstrząs u szczytu tabeli
Niedzielne popołudnie przyniosło kilka interesujących starć w ramach rozgrywek PKO BP Ekstraklasy, w tym to w Białymstoku, gdzie Jagiellonia, starająca się gonić w tabeli liderów z Zabrza, podjęła ekipę Rakowa Częstochowa, próbującego nie wypaść z czołowej dziesiątki klasyfikacji. Rywalizacja ta zakończyła się ostatecznie triumfem "Medalików" 2:1, a to oznaczało, że Górnik jeszcze mocniej "zakotwiczył" u szczytu ligowej klasyfikacji. W potyczce w sercu Podlasia nie zabrakło przy tym licznych kontrowersji...

Drugi dzień listopada dał sympatykom polskiego futbolu m.in. widowiskowe spotkanie Górnika Zabrze z Arką Gdynia, które zespół z Górnego Śląska wygrał aż 5:1. Był to jednocześnie mocny sygnał dla Jagiellonii Białystok, która w tabeli PKO BP Ekstraklasy znajduje się tuż za podopiecznymi Michala Gasparika. "Duma Podlasia" o godz. 17.30 rozpoczęła własne zmagania - z Rakowem Częstochowa.
PKO BP Ekstraklasa: Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa. Przebieg i wynik pierwszej połowy meczu
Dosłownie zaraz po gwizdku Jagiellonia ruszyła ze zdecydowanym atakiem - futbolówka trafiła w tym przypadku do Kamila Jóźwiaka, który miał dogodną sytuację do strzału, ale jego uderzenie przy ziemi zostało ostatecznie zablokowane. Mimo to był to dosyć emocjonujący start.
Kolejne minuty upływały przede wszystkim pod znakiem zaciętej walki w środkowej strefie boiska, aż w końcu w 8. minucie Jean Carlos próbował dograć do jednego ze swych kolegów wewnątrz "szesnastki" rywali - ten plan spalił jednak na panewce, po czym ruszyła kontra, w której wzięli udział Pululu i Jóźwiak. Ci jednak również zostali zatrzymani i nie doszło do strzału na bramkę Zycha.
W 13. minucie "Medalikom" udało się stworzyć nieco zamieszania w polu karnym oponentów - Repka zagrał w stronę Pieńki, a ten próbował odgrywać futbolówkę głową, ale został przyblokowany. Mimo wszystko goście mieli jeszcze szansę z rzutu rożnego - co prawda niewykorzystaną, ale inicjatywa pozostała po ich stronie, co zaowocowało widowiskowym strzałem Diaby'ego-Fadigi z przewrotki - trafił on jednak obok słupka.
Nie minęła chwila i "bombę" z dystansu posłał Barath - Piekutowski jednak wykazał się doskonałą paradą i zniwelował zagrożenie. Późniejsza próba ataku Fadigi nie przyniosła konkretnego skutku.
24. minuta przyniosła bardzo dobre zagranie Konstantopoulosa w okolice piątego metra - tam już czekał Ameyaw, który jednak nie zdołał złożyć się poprawnie do strzału i w zasadzie rozminął się z podaniem. Kibice częstochowskiej ekipy mogli westchnąć z głębokim zawodem.
Potem inicjatywa przeszła na stronę gospodarzy - najpierw doszło do niecelnego strzału głową Imaza, a potem szarżować wewnątrz "szesnastki" próbował Pululu. Ostatecznie piłka trafiła do Romanczuka, który jednak uderzył wprost w jednego z rywali.
Gdy mijało mniej więcej pół godziny gry, Raków niespodziewanie wyprowadził kontrę, w ramach której piłka powędrowała do niepilnowanego Pieńki - ten wykonał rajd, który jednak zakończył się skuteczną interwencją innego młodego talentu, Pietuszewskiego. Ten wyręczył swoich kolegów z obrony, którzy całkowicie zaspali w tej sytuacji.
Wynik został otworzony w 32. minucie - z rzutu rożnego zagrywał Ameyaw, który idealnie dograł na głowę Oskara Repki. Ten z najbliższej odległości skierował głową futbolówkę do siatki, a Piekutowski nie miał szans na to, by go powstrzymać.
"Czerwono-Niebiescy" starali się pójść za ciosem i wkrótce potem Diaby-Fadiga znów dośrodkowywał w głąb pola karnego, a tam próbę strzału "nożycami" wykonał Pieńko - ostatecznie jednak ta koncepcja, choć odważna, nie wyszła 21-latkowi.
W 40. minucie mocnym strzałem popisał się Wdowik - piłkę jednak zatrzymał Racovitan i choć futbolówka odbiła się od jego ręki, to ta była wyraźnie ustawiona przy ciele, w związku z czym arbiter Paweł Raczkowski ani myślał, by wskazać na wapno.
Tuż przed przerwą Repka był o włos od zapisania przy swym nazwisku dubletu - znów uderzył groźnie z główki, ale strzał poleciał na słupek bramki przeciwników i tym razem piłkarz musiał obejść się smakiem. Do przerwy rezultat nie uległ już zmianie, choć odpowiadać Rakowowi próbował jeszcze np. Pululu.
PKO BP Ekstraklasa: Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa. Przebieg i wynik drugiej połowy meczu
Druga połowa rozpoczęła się bardzo mocnym akcentem - już w 46. minucie Raków podwyższył wynik na 2:0. Po tym, jak w "szesnastce" gospodarzy zrobiło się ogromne zamieszanie, futbolówka trafiła ostatecznie pod nogi Repki, który po precyzyjnym strzale ostatecznie zapisał przy swym nazwisku dublet.
W okolicy 50. minuty na "Medaliki" spadł jednak poważny cios - Jean Carlos, padając na murawę podczas jednej z akcji, doznał bowiem urazu barku, w związku z czym musiał opuścić plac gry. Zastąpił go Patryk Makuch.
W 56. minucie futbolówka trafiła z dośrodkowania na nogę Jóźwiaka, a ten skierował ją na słupek bramki rywali. W ramach riposty niedługo potem Raków ruszył z ofensywą napędzoną przez Makucha, która zakończyła się "petardą" Ameyawa zablokowaną przez Wdowika.
Potem doszło do nietypowej sytuacji - sędzia Raczkowski wstrzymał spotkanie po tym, jak kibice "Jagi" wywiesili na trybunach transparent uderzający w jego kolegę po fachu, Bartosza Frankowskiego, który prowadził zmagania "Dumy Podlasia" z Górnikiem Zabrze w poprzedniej kolejce i zasłynął z pewnej bardzo kontrowersyjnej, błędnej decyzji. Nie trzeba tu dodawać, że słowa, jakie padły pod adresem arbitra były mocno wulgarne: "Frankowski mecz obstawiłeś, j****y menelu Jagiellonię przekręciłeś". Ten przekaz uzupełniono o hasło "Nie ma przypadków", są tylko znaki", co było nawiązaniem do sławetnej afery z udziałem rozjemcy.
Nadprogramowa przerwa trwała ok. 10 minut - po powrocie do gry Raków próbował dobić ostatecznie oponentów, ale strzał Diaby'ego-Fadigi wylądował obok słupka bramki Piekutowskiego.
W 75. minucie Pietuszewski zachwycił swoją akcją ofensywną - po widowiskowym podprowadzeniu futbolówki w stronę bramki oddał on mocny, choć niecelny strzał. Koniec końców gospodarze dopięli swego dopiero w 80. minucie - wówczas gola kontaktowego zdobył - po zagraniu Wdowika z rzutu wolnego - Afimico Pululu, który trafił do siatki głową.
Chwilę potem znów doszło do pauzy w grze - po starciu Pozo z Makuchem rozpoczęła się wielka przepychanka między przedstawicielami obu stron. Posypały się kartki - w tym czerwona pokazana trenerowi bramkarzy zespołu z Częstochowy, Maciejowi Sikorskiemu.
Po wznowieniu piłkarze Adriana Siemieńca usilnie starali się doprowadzić do remisu - Pozo popisał się m.in. ciekawym dośrodkowaniem, ale Pululu nie był w stanie sięgnąć piłki. W 88. minucie z kolei z główki przestrzelił Imaz - a był w zasadzie tuż przy linii bramkowej.
"Żółto-Czerwoni" wywierali ogromną presję na przeciwników, a czasu mieli jeszcze sporo, bo sędzia doliczył... 20 minut do drugiej połowy, ignorując już kolejny transparent miejscowych kibiców, który uderzał już ogólnie w środowisko arbitrów.
W 93. minucie zza 16. metra szczęścia próbował Pululu, ale jego wpadający w kozioł strzał wyłapał w "koszyczek" Zych. Potem rywalizacja przybrała znowu charakter walki między jednym polem karnym a drugim, bez konkretów.
Prawdziwe przełamanie nadeszło w 103. minucie - wówczas Pietuszewski znów popisał się bardzo groźnym uderzeniem z dystansu, a Zych kolejny raz zaprezentował kapitalną paradę, ratując swój zespół przed byciem dogonionym z wynikiem przez oponentów.
Minęły dosłownie trzy minuty i... obaj zawodnicy znów znaleźli się w centrum zdarzeń. Prip zagrał na Pietuszewskiego, a ten strzelił z pierwszej piłki i Zych po raz kolejny zdołał przenieść futbolówkę ponad poprzeczkę. Podyktowany potem rzut rożny nie przyniósł ekipie z Białegostoku korzyści.
W 109. minucie tymczasem znów uaktywnił się Pululu, który znalazł lukę w szeregach obrony Rakowa - jego strzał jednak został wyłapany przez golkipera przeciwników, który miał - dosłownie - pełne ręce roboty. Minął moment i Pululu zagrał do Baratha, ten został przyblokowany, a w ramach dobitki Pietuszewski trafił obok słupka.
To "bombardowanie" zakończyło się w 112. minucie - wtedy Paweł Rakowski gwizdnął po raz ostatni, pieczętując triumf Rakowa 2:1. "Medaliki" zdołały wybronić sobie komplet punktów.
PKO BP Ekstraklasa. Kiedy kolejne mecze Jagiellonii i Rakowa?
Jagiellonia Białystok swój kolejny mecz w Ekstraklasie rozegra 9 listopada o godz. 17.30, mierząc się wówczas z Pogonią Szczecin. Raków Częstochowa z kolei tego samego dnia, ale nieco wcześniej - o 14.45 - spróbuje swoich sił przeciwko Koronie Kielce.












