Przed pierwszym gwizdkiem z obu obozów płynęły niemalże takie same komunikaty. Gospodarze mówili o konieczności przełamania się i odniesienia pierwszego zwycięstwa ligowego od 7 października. Jagiellonia miała za sobą serię ośmiu meczów bez wygranej - najdłuższą spośród wszystkich zespołów rywalizujących obecnie w Ekstraklasie. Mizerne wyniki musiały przełożyć się na tabelę, w której białostoczanie niebezpiecznie zbliżyli się do czerwonej kreski. Dorobek 20 punktów po 19 kolejkach sprawia, że nikt w stolicy Podlasia nie może czuć się bezpiecznie. Sytuacja gości ze Szczecina nie była aż tak zła, choć atmosfera wokół klubu znacznie się ostatnio pogorszyła. Jesienią mniejsze lub większe wpadki zespołu tłumaczono faktem, że Jens Gustafsson musi nauczyć się Ekstraklasy. Teraz okres ochronny dla szwedzkiego trenera się jednak skończył i kibice zaczynają wymagać. Tymczasem "Portowcy" zawodzą na starcie rundy jesiennej. Najpierw zremisowali 3:3 z Widzewem Łódź, a później przegrali 0:2 ze Śląskiem Wrocław przed własną publicznością. Pogoń Szczecin znów grzeszyła nieskutecznością Ubiegłotygodniowe spotkanie z WKS-em było pod wieloma względami nielogiczne. To bowiem szczecinianie tworzyli sobie więcej okazji strzeleckich, ale zupełnie nie potrafili ich wykorzystać. W sobotę w Białymstoku chcieli w końcu zamienić ilość na jakość i zaznajomić się ze słowem "skuteczność". Początek meczu wskazywał jednak na to, że nic z tego. Owszem, goście przejęli inicjatywę i oddawali strzały, natomiast znów niewiele z tego wynikało. W pierwszym kwadransie trafili nawet do siatki, ale sędzia słusznie zauważył pozycję spaloną Marcela Wędrychowskiego. Później czujność Zlatana Alomerovicia sprawdzali jeszcze Sebastian Kowalczyk, Pontus Almqvist czy Rafał Kurzawa. Najbliżej szczęścia był z kolei Kamil Grosicki, który w 32. minucie uderzył w poprzeczkę. Jagiellonia Białystok - Pogoń Szczecin: Gospodarze w końcu wygrali Przewaga szczecinian była ogromna, a kibice Pogoni mogli odczuwać swoiste déjà vu. Wszystko układało się dokładnie tak, jak przed tygodniem - łącznie z bramką dla rywala, który z przebiegu meczu zupełnie na nią nie zasługiwał. W poprzedniej kolejce gola strzelił Erik Exposito w 48. minucie, tym razem - Tomasz Kupisz 10 minut później. Również reakcja trenera Gustafssona była zbliżona. Znów ściągnął z boiska Pontusa Almqvista, a posłał na nie Lukę Zahovicia. Ofensywna roszada na niewiele się jednak zdała. Szczecinianie wciąż byli bezradni w ataku, a Jagiellonia mądrze się broniła. W końcu stało się to, co sugerowała analogia do starcia ze Śląskiem - w 80. minucie Jesus Imaz podwyższył na 2:0 i przypieczętował zwycięstwo Jagiellonii. Tym samym gospodarze wygrali w Ekstraklasie po raz pierwszy od czterech miesięcy. Goście znów oddalili się natomiast od nadrzędnego celu, czyli wywalczenia przepustki do europejskich pucharów. W tej chwili do ligowego podium tracą już sześć punktów. Jakub Żelepień, Interia