Warszawscy fani w ostatnich latach w ogóle nie byli wpuszczani na stadion w Białymstoku, tym razem podjęto inną decyzję, lecz nie wszystko wyglądało tak różowo. Zaczęło się od kontroli kibiców gości wpuszczanych na stadion, a nawet wcześniej, bo samochody na warszawskich numerach miały być kontrolowane jeszcze przed Białymstokiem - podaje "Przegląd Sportowy". Strona warszawska narzekała, że kontrole były zbyt szczegółowe, łącznie ze zdejmowaniem skarpet. "Bardzo czuję się 'ważny' w Białymstoku, pierwszy raz towarzyszy mi zamaskowany ochroniarz, który nie odstępuje mnie na krok" - pisał na Twitterze członek zarządu Legii Jarosław Jankowski. Później do akcji wkroczyli fani Legii. W przerwie meczu niespodziewanie opuścili swój sektor, by po chwili na niego powrócić z flagami Jagiellonii, przejętymi pięć lat temu. Kibice gości rozwiesili flagi "Jagi", ale oczywiście nie po to, by je podziwiać, lecz aby po chwili je spalić. To zdenerwowało kibiców gospodarzy, których część dążyła do konfrontacji, ale sytuację opanowały służby porządkowe. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę polskiej Ekstraklasy Ranking Ekstraklasy - sprawdź! WS