<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/jagiellonia-bialystok-lech-poznan,2297">Jagiellonia - Lech zapis relacji LIVE! Kliknij!</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2010-2011,cid,3">Wszystkie wyniki, strzelcy, składy i aktualizowana na żywo tabela Ekstraklasy! Zobacz!</a> Obie drużyny były w tym sezonie niepokonane, a do dziś Lech miał dwie imponujące serie. Nie przegrał bowiem 25 kolejnych spotkań ligowych, a w 33 oficjalnych spotkaniach nie stracił więcej niż jednej bramki. Jagiellonia strzeliła dwie bramki, wygrała spotkanie - Lech musi więc swoje serie rozpoczynać od nowa. Miesiąc temu po golu Frankowskiego Jagiellonia pokonała mocno rezerwowy skład Lecha 1-0 w walce o Superpuchar Polski. W niedzielę mistrz Polski wystąpił już w najmocniejszym zestawieniu, więc żadnych wytłumaczeń trener Jacek Zieliński mieć nie może. Pierwsza połowa nie była zbyt ciekawa - jak to już tradycyjnie bywa szczególnie w meczach Lecha, sporo walczono w środku boiska. Mało za to było strzałów i precyzyjnych dograń przed samą bramkę. Najlepszą okazję gospodarze mieli w 34. minucie po świetnie rozegranym kontrataku. Piłkę z lewej strony dośrodkował Jarosław Lato, a Tomasz Kupisz na wślizgu posłał piłkę w kierunku bramki Lecha. Skrzydłowy "Jagi" pomylił się o centymetry. Lech na grę z kontrataku nie miał szans, bo grał zbyt wolno. Poznaniacy próbowali więc sił w ataku pozycyjnym, z dystansu uderzali Marcin Kikut i Sławomir Peszko, ale niecelnie. Co tu zresztą mówić o skuteczności mistrza Polski, skoro zespół Zielińskiego oddał zaledwie jeden celny strzał na bramkę Grzegorza Sandomierskiego. Jagiellonia była w tej statystyce zdecydowanie lepsza, a Buricia z rzutu wolnego omal nie zaskoczył Marcin Burkhardt. Słabym aktorem w tym widowisku był sędzia Szymon Marciniak. Pierwszą połowę zakończył wtedy, gdy w sytuacji sam na sam z Buriciem znalazł się Frankowski. Zaraz po przerwie powinien wyrzucić z boiska Mladena Kaszczelana, który miał już żółtą kartkę, a drugą taką powinien dostać za faul na Luisie Henriquezie. Marciniak, nie wiedzieć dlaczego, oszczędził piłkarza, a trener Michał Probierz zaraz zmienił Czarnogórca. Posłał do boju Kamila Grosickiego i to był właśnie strzał "w dziesiątkę." Lech miał wreszcie swoje sytuacje - po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Manuel Arboleda uderzył głową tuż obok słupka, zaś znajdujący się niemal w sytuacji sam na sam z Sandomierskim Sławomir Peszko nie potrafił kopnąć piłki lewą nogą. Jagiellonia czekała na swoją szansę i się doczekała. W 69. minucie gol Grosickiego nie został jeszcze uznany (piłkarz był na spalonym), ale minutę później kibice już się cieszyli. "Grosik" minął Marcina Kikuta i Grzegorza Wojtkowiaka, zagrał piłkę obok Arboledy, a Frankowski tylko przystawił nogę. To była pierwsza z kluczowych sytuacji. Druga miała miejsce pięć minut później. Arboleda zatrzymał w nieprzepisowy sposób Grosickiego - sędzia Marciniak, inaczej niż w sytuacji z Kaszczelanem, pokazał zawodnikowi drugą żółtą kartkę. Lech musiał grać w osłabieniu, a do szatni wyrzucono jeszcze kierownika poznańskiej drużyny Łukasza Mowlika, który zbyt ostro protestował przy linii bocznej. Jagiellonia uzyskała więc kolejny atut - mogła myśleć nie tylko o wygraniu tego meczu, ale nawet o zajęciu pierwszego miejsca w tabeli! Miała kwadrans na strzelenie dwóch bramek. Gospodarze byli bliscy powodzenia - drugą bramkę strzelił głową Grosicki (piękna asysta Alexisa Norambueny), Alexis trafił też z dystansu w poprzeczkę, a strzał Tadasa Kijanskasa obronił Burić. Lech nic za to już nie pokazał - mimo, że Zieliński wpuścił na boisko kolejnych dwóch napastników. 4. kolejka Ekstraklasy Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2-0 (0-0) Bramki: 1-0 Frankowski (71. z podania Grosickiego). 2-0 Grosicki (89. głową z podania Norrambueny). Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Kascelan ŻK (55. Grosicki), Skerla, Thiago, Alexis Norambuena - Kupisz, Grzyb, Hermes, Burkhardt (65. Kijanskas), Lato - Frankowski (86. Gogol). Lech Poznań: Burić - Kikut, Wojtkowiak, Arboleda ŻK, Czk, Henriquez - Peszko (85. Tshibamba), Injac ŻK, Bandrowski, Stilić (67. Wichniarek), Kriwiec (61. Kiełb) - Rudnevs. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 6.000 (komplet).