Jagiellonia prowadziła w Poznaniu 1-0 po golu Patryka Klimali, ale nie prezentowała się dobrze. Gdy Lech zmuszał ją do gry w ataku pozycyjnym, piłkarze z Białegostoku wyraźnie się męczyli. - Niestety, nie stwarzaliśmy wielu sytuacji, ale prawda jest taka, że Lech nie miał chyba dzisiaj (w piątek - red.) żadnej. Popełniliśmy błąd przy rzucie karnym, a wiemy, jakie są przepisy. Sędziowie na takie reakcje uczulają, było robione szkolenie - mówił trener Mamrot. - Wyjeżdżamy z remisem. Z jednej strony to dobrze, bo remis w Poznaniu trzeba szanować. A z drugiej jest niedosyt, bo prowadziliśmy i chcieliśmy mieć trzy punkty. Trener "Jagi" zauważył, że w już drugim meczu z rzędu jego zespół ma problem ze stwarzaniem sytuacji podbramkowych. Przeciwko Legii Jagiellonia przez ponad pół meczu grała w przewadze, a wcale nie była lepsza. - Musimy pewne rzeczy poprawić, choćby to, że oddajemy za mało strzałów. Są sytuacje, że oddajemy ich za mało spoza pola karnego, a próbujemy podań blisko bramki. Właśnie strzałów w tych dwóch meczach było za mało - mówił Mamrot. Być może powodem takiego stanu jest zbyt wolna gra Jagiellonii. Jak zauważył szkoleniowiec z Białegostoku, tak było w spotkaniu z Legią i fragmentami w Poznaniu. - Musimy szukać innych rozwiązań, choć dziś też Lech zagrał inaczej niż w poprzednich meczach. Nie chcę jednak szukać wad czy zalet u przeciwnika. Musimy poprawić decyzyjność, być może kilku zawodników ofensywnych było w słabszej dyspozycji i to trzeba poprawić - zakończył trener Jagiellonii. Andrzej Grupa Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Ekstraklasy