Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Jagiellonia - Śląsk Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Wobec kontuzji Jakuba Koseckiego, trener Śląska Wrocław - Jan Urban po raz pierwszy w tym sezonie zdecydował się na ustawienie z dwoma napastnikami. U boku Marcina Robaka pojawił się Arkadiusz Piech. Mylił się jednak ten, kto sądził, że Śląsk będzie dzięki temu stwarzał więcej okazji. Po dwóch kwadransach wrocławianie nie oddali żadnego strzału. Dopiero w końcówce pierwszej odsłony udało się poprawić tę statystykę, ale niecelna "bomba" Piecha z dystansu była niczym w porównaniu do okazji, które miała Jagiellonia. Wicelider straszył Martinem Pospiszilem i Cillianem Sheridanem. Czech jeszcze przed upływem kwadransa miał okazję, ale w ostatniej chwili zablokował go Piotr Celeban. Jeszcze dogodniejszą szansę miał Irlandczyk, a Pospiszil wystąpił w roli podającego. Sheridan po szybkiej akcji pomylił się o zaledwie kilkanaście centymetrów, bo piłka przeleciała nieznacznie obok słupka bramki Jakuba Wrąbla. Trener Ireneusz Mamrot w przerwie zdecydował się na zmianę i "miał nosa". Wprowadzony na boisko Przemysław Frankowski dograł do Łukasza Burligi, a ten wyłożył piłkę do Tarasa Romańczuka, który pokonał bramkarza Śląska. Wrocławianie mogli odpowiedzieć bardzo szybko. Po dośrodkowaniu Dorde Czotry, piłka trafiła na piąty metr do kompletnie niepilnowanego Celebana, który strzałem głową pomylił się o metr. Kapitan Śląska pewnie wykorzystałby tę okazję, bo grać głową potrafi, ale i on nie spodziewał się chyba, że rywale zostawią mu aż tyle miejsca. Białostoczanie obijali obramowanie bramki Wrąbla. W słupek trafili Pospiszil i Rafał Grzyb. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na podopiecznych Mamrota. Michał Mak ruszył lewym skrzydłem, wpadł w pole karne i z chirurgiczną precyzją wpakował piłkę do bramki Mariana Kelemena. Kwadrans przed końcem Mak wystąpił w roli podającego, a "szczupakiem" szczęścia spróbował Piech. Po efektownej próbie zabrakło niewiele, aby Śląsk wyszedł na prowadzenie. Jaga odpowiedziała okazją Bartosza Kwietnia, po której fenomenalnie interweniował Wrąbel. Remis pozwolił "Jadze" na objęcie fotela lidera tabeli przynajmniej do poniedziałku, kiedy swój mecz rozegrają Zagłębie Lubin i Wisła Kraków. Kolejnym rywalem białostoczan będzie Piast Gliwice. Śląsk zagra z Cracovią. KK Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 1-1 (0-0) Bramki: Taras Romańczuk (46.) - Michał Mak (63.) Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Sitya Guilherme - Rafał Grzyb, Taras Romańczuk (65, Bartosz Kwiecień) - Karol Świderski (46, Przemysław Frankowski), Martin Pospiszil, Fiodor Czernych (79, Łukasz Sekulski) - Cillian Sheridan. Śląsk Wrocław: Jakub Wrąbel - Boban Jović, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dorde Czotra - Łukasz Madej, Igors Tarasovs, Michał Chrapek (70, Dragoljub Srnić), Michał Mak - Marcin Robak, Arkadiusz Piech (87, Daniel Łuczak). Żółte kartki: Bartosz Kwiecień, Gutieri Tomelin, Łukasz Sekulski (Jagiellonia), Łukasz Madej, Marcin Robak, Arkadiusz Piech (Śląsk). Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 10 437. Po meczu powiedzieli: - W pierwszej połowie za wiele się nie działo, była bodajże jedna sytuacja Sheridana, który obok słupka strzelił. Początek drugiej połowy to bramka i bardzo dobre dwie sytuacje Jagiellonii. Gdyby strzelili na 2-0, podejrzewam, że byłoby nam bardzo trudno odrobić straty. Jagiellonia miała więcej sytuacji bramkowych, dlatego musimy być zadowoleni z remisu. Natomiast są sytuacje, gdy my zbyt często prowokujemy kontrataki, grając na wyjeździe z drużyną, która ma - być może - największą szybkość w lidze i potrafi to znakomicie wykorzystać. Więc cieszymy się z punktu, bo jechać osiem godzin po przegranym meczu to, uwierzcie mi, nic przyjemnego - ocenił trener Śląska, Jan Urban. - Uważam, że straciliśmy dzisiaj dwa punkty. O ile pierwsza połowa była ze wskazaniem na nas, ale tych sytuacji nie było za dużo, to drugą rozpoczęliśmy bardzo dobrze i mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje, żeby podwyższyć na 2-0. Obijaliśmy słupki, w kilku sytuacjach też mogliśmy to lepiej rozwiązać. W akcji, po której padła bramka, mogliśmy się też lepiej zachować, zabrakło boiskowego cwaniactwa. Na pewno jest duży niedosyt, bo - z mojej perspektywy - to byliśmy bliżej tego zwycięstwa i na pewno szkoda tych straconych punktów - analizował szkoleniowiec Jagiellonii, Ireneusz Mamrot. Ranking Ekstraklasy - sprawdź! Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy