Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu Tutaj znajdziesz zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Przed meczem PZPN dokonał zmiany obsady sędziowskiej. Miejsce pierwotnie wyznaczonego na arbitra głównego Szymona Marciniaka zajął Piotr Lasyk. Jagiellonia musiałaby przegrać bardzo wysoko, żeby stracić fotel lidera. Tak się nie stało, ale podopieczni Ireneusza Mamrota zaprezentowali się w poniedziałek bardzo słabo. W pierwszej połowie jedyny, na dodatek niecelny, strzał gospodarze oddali w ósmej minucie. Arvydas Novikovas uderzył sprzed pola karnego, ale ponad bramką. Chwilę wcześniej Nemanja Mitrović nie trafił w piłkę po dobrym dośrodkowaniu Guilherme z rzutu wolnego. Śląsk nie był o wiele lepszy. W 15. minucie piłkę wyprowadził Marcin Robak, który wymienił ją z Arkadiuszem Piechem, następnie dośrodkował w pole karne, gdzie drugiego napastnika Śląska uprzedził jednak Guilherme. Z kolei po pół godzinie gry z lewej strony zacentrował Michał Chrapek, Guilherme wybił piłkę, ale za krótko i dopadł do niej Robak, którego uderzenie z linii pola karnego przeleciało obok słupka. Po zmianie stron goście bardzo szybko zadali dwa mocne ciosy. W 49. minucie na lewej stronie Chrapek zagrał do Mateusza Cholewiaka, który wyłożył piłkę Robakowi, a ten z siedmiu metrów zmieścił ją pod poprzeczką. Natomiast w 51. minucie z lewej strony dośrodkował Djordje Czotra, a Piech uprzedził Ivana Runje i uderzeniem z pierwszej piłki przy drugim słupku podwyższył prowadzenie. To było pierwsze trafienie 33-letnego napastnika w sezonie. Mamrot zareagował natychmiast wpuszczają na murawę Karola Świderskiego i Mile Savkovicia. To jednak Śląsk po chwili był bliższy podwyższenia wyniku. W 57. minucie Chrapek zagrał piłkę po przekątnej do wychodzącego Cholewiaka, który znalazł się w sytuacji sam na sam, ale trafił w Mariana Kelemena, a futbolówka wyszła na rzut rożny. Wrocławianie podwyższyli w 67. minucie. Na prawej stronie Chrapek zagrał do Łukasza Brozia, który wstrzelił piłkę w pole karne, gdzie był Robert Pich. Słowak oddał ją Chrapkowi, który znalazł Robaka, a napastnik Śląska przymierzył precyzyjnie zza pola karnego - futbolówka odbiła się od słupka i wylądowała w siatce. Gospodarze obudzili się w samej końcówce. W 89. minucie z dystansu przymierzył Bartosz Kwiecień, jednak Jakub Słowik sparował piłkę na rzut rożny. To był pierwszy celny strzał Jagiellonii w tym meczu. Po kornerze uderzył Savković, ale piłkę lecącą do bramki wybił Czotra. Śląsk dobił rywala w pierwszej minucie doliczonego czasu. Pich podał pod Augusto, który wypuścił Robaka, a ten z ostrego kąta zmieścił piłkę przy pierwszym słupku. Napastnik Śląska skompletował tym samym hat-tricka, a w bieżących rozgrywkach ma już siedem goli i zrównał się z liderem klasyfikacji strzelców Zdenkiem Ondraszkiem. Białostoczanie pozostali liderem, bo wciąż mają lepszy bilans bramkowy od Piasta Gliwice. Śląsk awansował na dziewiąte miejsce. Paweł Pieprzyca Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 0-4 (0-0) Bramki: 0-1 Marcin Robak (49.), 0-2 Arkadiusz Piech (51.), 0-3 Marcin Robak (67.), 0-4 Marcin Robak (90.+1). Jagiellonia: Marian Kelemen - Łukasz Burliga (55. Mile Savković), Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme - Bartosz Kwiecień - Przemysław Frankowski, Mateusz Machaj (55. Karol Świderski), Martin Pospiszil, Arvydas Novikovas - Roman Bezjak (70. Patryk Klimala). Śląsk: Jakub Słowik - Łukasz Broź, Piotr Celeban, Wojciech Golla, Djordje Czotra - Mateusz Cholewiak, Jakub Łabojko, Michał Chrapek (76. Augusto), Robert Pich (90.+2 Damian Gąska) - Marcin Robak, Arkadiusz Piech (86. Mateusz Radecki). Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Żółta kartka - Djordje Czotra. Widzów: 8396. Tadeusz Pawłowski (trener Śląska Wrocław): - Myślę, że było to zasłużone zwycięstwo. Przed meczem na konferencji prasowej mówiłem, że jedziemy tutaj zagrać jak najlepiej. Przygotowywaliśmy się przez cały tydzień do gry dwoma napastnikami. Dziś byliśmy bardzo dobrze zorganizowani w defensywie, czyli nie pozwalaliśmy Jagiellonii na dużo w polu. Do przerwy było 0-0, ale mieliśmy sytuacje, brakowało jednak wykończenia, tego ostatniego podania. W przerwie skrzydłowi zamienili się stronami, i Cholewiak, i Pich poszli na swoje lepsze nogi do dośrodkowań; ze strony Cholewiaka w drugiej połowie poszły dośrodkowania bramkowe. Cały zespół zasłużył na pochwałę, bo była walka, porządek w grze, 90 minut determinacji. Cieszę się, że strzelamy bramki i organizacja gry jest coraz lepsza. Opłacało się trochę poczekać. Dalej duża pokora, bo tabela jest bardzo spłaszczona, czeka nas jeszcze dużo pracy, ale widać, że ten zespół ma duże możliwości. Ireneusz Mamrot (trener Jagiellonii Białystok): - Przegraliśmy zdecydowanie, bardzo wysoko, po - nie ma co ukrywać - najsłabszym meczu odkąd jestem trenerem tego zespołu. Tę porażkę biorę zdecydowanie na siebie i nie mam zamiaru od tego się odcinać. Żałuję, że taki mecz się trafił na własnym stadionie, on się nigdzie nie powinien przytrafić, ale na własnym stadionie to podwójnie boli. Porażka była w pełni zasłużona, Śląsk był zdecydowanie lepszym zespołem, do tego był bardzo skuteczny, a my praktycznie nie stworzyliśmy sobie żadnych sytuacji. - To był mecz, w którym kompletnie nic nam nie szło. Śląsk się cofnął, wyprowadzał kontry. Zawsze taki mecz wygląda w ten sposób, że jak jeden zespół atakuje, a nie ma efektu, to ten drugi, gdy odbierze piłkę po jakimś ostrzejszym wejściu, wygląda na drużynę bardziej zdeterminowaną. Najwięcej pretensji mam o końcówkę spotkania i to powiedziałem w szatni. Bo przegraliśmy mecz, byliśmy słabszym zespołem, ale do końca trzeba grać o swoją godność, bo się ją ma i tego nie można się pozbywać. Personalnie nie chcę nikogo publicznie rozliczać, będę rozmawiał z zawodnikami w szatni, biorę tę porażkę na siebie. Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!