Jagiellonia dwa razy z rzędu zdobywała wicemistrzostwo Polski, ale w poprzednim sezonie wypadła z czołowej czwórki i europejskich pucharów. Tegoroczna jesień także przyniosła kibicom w Białymstoku kilka rozczarowań. "Czujemy duży niedosyt. Ani liczba punktów, ani miejsce w tabeli nie są satysfakcjonujące. Przytrafił nam się jeden bardzo słaby mecz w Gliwicach. Tam zwłaszcza w pierwszej połowie powinniśmy zaprezentować się lepiej. Musimy zrobić wszystko, żeby do końca roku skrócić ten dystans do czołówki" - powiedział Mamrot w wywiadzie na oficjalnej stronie Jagiellonii. Zajmująca siódme miejsce w tabeli Ekstraklasy Jagiellonia traci sześć punktów do liderującej Legii Warszawa. "Było kilka spotkań w rundzie, w których strata punktów nas bardzo zabolała. Nie mieliśmy w tym sezonie meczu, którego nie wygraliśmy zasłużenie, za to sporo, w których będąc lepszym, albo co najmniej równorzędnym rywalem, przegrywaliśmy albo remisowaliśmy" - żałuje Mamrot. "Spotkanie w Płocku z Wisłą (1-3, przyp. red.) było tego najlepszym przykładem. Tam przy nieuznanym golu Patryka Klimali zadecydowały centymetry. VAR przeważnie nam nie sprzyjał. W Gliwicach przecież kilka centymetrów mogłoby zadecydować o tym, że Piast nie strzeliłby gola. Rykoszety, splot niesprzyjających okoliczności nie raz sprawiły, że w ten sposób gubiliśmy ważne punkty" - dodał szkoleniowiec Jagiellonii. "Nie jest tak, że my nie chcemy. Na pewno inaczej byśmy teraz rozmawiali, gdybyśmy mieli na koncie sześć punktów więcej. Boli to, że w naszym przypadku suma szczęścia nie jest równa zero" - podkreślił Mamrot. Jagiellonia rozpocznie rundę "wiosenną" 24 listopada meczem u siebie z Arką Gdynia. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz WS