Jagiellonia poinformowała, że Rudnicki zmarł w piątek o godz. 23:10. Od 19 lutego przebywał w szpitalu, do którego trafił w ciężkim stanie. Został dotkliwie pobity, miał zmasakrowaną twarz, a znaleziono go na przystanku autobusowym w Dobrzyniewie Dużym, tuż pod Białymstokiem.Oficjalna strona Jagiellonii tak opisuje działacza:"Rudnicki przez większość życia związany był z handlem i branżą FMCG. Uważany był za jednego z pomysłodawców konsolidacji polskiego handlu hurtowego. Założyciel i udziałowiec wielu firm, biznesmen.Był lokalnym patriotą i miłośnikiem sportu. Był akcjonariuszem Jagiellonii Białystok. W 2013 roku pełnił funkcję wiceprezesa klubu. Miał też drugą sportową pasję - boks. W przeszłości sam trenował, potem chętnie wspierał rozwój pięściarstwa w regionie. Piastował funkcję wiceprezesa Podlaskiego Komitetu Olimpijskiego. Wielką miłością darzył zwierzęta. Był bardzo uznanym i szanowanym w kraju hodowcą gołębi pocztowych. Mógł o nich opowiadać godzinami." Z policyjnego komunikatu wynika, że Jarosław Rudnicki został znaleziony wieczorem 19 lutego pod Białymstokiem. "(...) dyżurny białostockiej komendy został zaalarmowany, że na drodze leży zakrwawiony mężczyzna najprawdopodobniej potrącony przez samochód. Badający sprawę kryminalni szybko wykluczyli wypadek i we wtorek zatrzymali podejrzanego o dokonanie tego przestępstwa" - podała policja. Zatrzymany to 36-letni mieszkaniec Białegostoku. Prokuratura Rejonowa w Białymstoku postawiła mu zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 56-latka; w związku ze śmiercią Jarosława Rudnickiego zarzut najprawdopodobniej ulegnie zmianie. Podejrzany decyzją sądu został aresztowany na 3 miesiące. Grozi mu do 10 lat więzienia. Jak podawała prokuratura, podejrzany złożył wyjaśnienia. Śledczy nie podawali okoliczności zdarzenia, zasłaniając się dobrem postępowania łs