Kwestia zarobków piłkarzy, zwłaszcza tych z najlepszych i najbogatszych klubów od lat budzi spore kontrowersje. Nie brakuje przeciwników i zwolenników ich wielkich, czasami wręcz niebotycznych gaży. W dobie pandemii koronawirusa temat ten poruszany jest częściej niż zwykle. Legendarny trener podzielił się z nami wyrazistą opinią. - Nie mogą zarabiać tak wielkich pieniędzy, chociaż zdaję sobie sprawę, że piłka nożna w dalszym ciągu będzie władała tłumami. Jest wiele przesłanek świadczących o tym, że w dalszym ciągu będzie miała wielki wpływ na wiele elementów naszego życia: biznesowego, czy politycznego. Nie może być tak, że mała podaż spowoduje ogromny popyt. Coraz więcej bogatych ludzi o liberalnych poglądach inwestuje w futbol, bo on daje im ochronę przed jakimiś wpadkami. Jeśli mają swoją drużynę, to za nią stoją kibice, a ci mogą wychodzić nawet na ulice jak miało to miejsce w Grecji, gdy protestowali fani PAOK-u Saloniki, a tamtejsi politycy musieli ustąpić - podkreśla Gmoch. Jacek Gmoch twierdzi, że nad zarobkami piłkarzy trzeba zapanować, aby niektórzy ludzie nie wykorzystywali futbolu do niecnych czynów, czy prania brudnych pieniędzy. - W tym kontekście musi dojść do obniżenia granicy zarobków piłkarzy. Trzeba stawiać na konkurencję i budować akademie piłkarskie. One, owszem są budowane, ale trzeba zacząć je bardziej kontrolować, żeby zwiększyć podaż piłkarzy, bo to może obniżyć popyt na nich. Poza tym, w przepisach powinien nastąpić - i to w trybie natychmiastowym - jakiś wyrok, aby żadni prawnicy nie mogli znaleźć luki do zmiany takiej decyzji. To wszystko musi być absolutnie ograniczane i kontrolowane - uważa. Jacek Gmoch obawia się o przyszłość futbolu bardziej nie ze względu na pandemię koronawirusa, ale ze względu na mogące do niego wkrótce wkroczyć nowe technologie.