Zwycięstwo Agnieszki Rupniewskiej w drugiej turze wyborów prezydenckich w Zabrzu można określić "małym sukcesem" Lukasa Podolskiego. Gwiazda Górnika aktywnie zaangażowała się w kampanię kandydatki Koalicji Obywatelskiej, która pokonała piastującą od wielu lat ten urząd Małgorzatę Mańkę-Szulik. Były reprezentant Niemiec, bardzo mocno zaangażowany w "życie" klubu z Zabrza, w niedzielę wyborczą w pewien sposób agitował na rzecz Rupniewskiej, co zakończyło się nawet interwencją policji! Jednak sam piłkarz w rozmowie z Piotrem Koźmińskim ze "SportowychFaktów" stwierdził, że chociaż faktycznie doszło do interwencji służb, to wszystko zakończyło się bez większych konsekwencji. "To znaczy, że się mnie boją" Przypomnijmy, że Małgorzata Mańka-Szulik jak dotąd miała niepodważalną pozycję w Zabrzu. Doświadczona działaczka piastowała stanowisko prezydent tego miasta nieprzerwanie od 2006 roku. To, jak wielką popularnością cieszyła się wśród mieszkańców, pokazują przede wszystkim wybory z roku 2010, kiedy to w wyścigu o fotel włodarza uzyskała aż 75 proc. głosów. Jednak ostatnie miesiące to spór z kibicami Górnika, a także, a może przede wszystkim z Lukasem Podolskim, który nie mógł już znieść fatalnej sytuacji klubu. Chociaż zespół Jana Urbana na boisku radzi sobie całkiem dobrze, to organizacyjnie jest fatalnie. W trakcie sezonu Górnik przez kilka miesięcy nie płacił piłkarzom i członkom sztabu szkoleniowego, a nie tak dawno gruchnęła wiadomość, że zadłużona jest również klubowa akademia. Wywołało to wściekłość byłego reprezentanta Niemiec. To wszystko sprawiło, że były gracz m.in Bayernu Monachium mocno promował Rupniewską i jej kandydaturę. Robił to m.in w wyborczą niedzielę, stąd do zabrzańskiej policji wpłynęło zgłoszenie o złamaniu ciszy wyborczej przez gracza Górnika. Informacje podane w mediach potwierdził asp. Sebastian Bijok, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej w Zabrzu. "Dostaliśmy zgłoszenie o złamaniu ciszy wyborczej przez Lukasa Podolskiego i prowadzonej przez niego agitacji. Na miejsce przyjechał patrol, wylegitymował pana Podolskiego i sporządził dokumentację. Sprawa trafiła do naszego Zespołu ds. Wykroczeń, on zdecyduje o ewentualnym mandacie" - przekazał. W rozmowie ze "SportowymiFaktami" informacje te potwierdził sam zainteresowany, choć dodał, że żadnego mandatu nie otrzymał. Jaka kara dla Podolskiego? Teoretycznie piłkarz Górnika może zostać ukarany mandatem, nawet do 5 tysięcy złotych. Zawodnik nieco kpił z takiej możliwości, choć przy tym argumentował, że nie uważa, by robił coś złego. "Mandatu nie było, jak niektórzy pisali. Gdybyśmy zajęli miejsce w czołówce, to by mi coś jeszcze zostało, nawet po zapłaceniu tych pięciu tysięcy. Albo nie. Mam inny pomysł. Jak coś, to ogłoszę zbiórkę, na meczu. Może kibice wpłacą i te pięć tysięcy uzbieramy. Ale już tak całkiem poważnie: nie zrobiłem nic złego. Spotkałem się z dziećmi, z kibicami. Tak jak to robię regularnie" - stwierdził.