Tuż po zakończeniu sobotnich zmagań Górnika Zabrze z Jagiellonią Białystok jedno było jasne - na fotelu lidera PKO BP Ekstraklasy zasiadł ponownie Śląsk Wrocław, który w obliczu porażki "Jagi" i swojego triumfu nad łódzkim Widzewem będzie mógł się cieszyć mianem lidera przynajmniej do następnej serii gier. To jednak nie był koniec emocji, bo "za plecami" ekip z Podlasia i Dolnego Śląska pojawiła się szansa na inną roszadę - oto bowiem w kolejce 23. naprzeciw siebie stanęły jedenastki Pogoni Szczecin (czwarte miejsce, 39 pkt) i Legii Warszawa (piąte miejsce, 37 pkt). Potknięcie nie wchodziło w grę ani dla "Portowców", ani dla "Wojskowych"... To już, Barcelona zrobiła kluczowy krok. To będzie nowy trener Lewandowskiego? PKO BP Ekstraklasa. Legia Warszawa - Pogoń Szczecin: Pierwsza połowa W rozpoczętym o godz. 20.00 spotkaniu jako pierwsza niezłą szansę wypracowała sobie Legia - w 2. minucie Wszołek rozpoczął ofensywę na prawej flance, zgrał do Kapustki, a ten przekazał futbolówkę Gualowi, który jednak... trafił wprost w trybuny. Niedługo potem ten sam Paweł Wszołek wykonał dośrodkowanie w pole karne, po którym swojej szansy "szczupakiem" szukał Kramer - nie tylko jednak nie zdołał w tej sytuacji zdobyć gola, ale i zderzył się z Lonczarem. Sędzia wskazał na rzut rożny i... znowu zdarzyło się to samo, dwaj wymienieni wcześniej futboliści znów się zderzyli i konieczna była interwencja medyków. Sytuacja okazała się na tyle poważna, że Danijel Lonczar musiał opuścić murawę - zastąpił go Leo Borges. Mało tego - defensor potem pojechał do szpitala na dokładniejsze badania, o czym donosił reporter Canal + Sport Jan Kałucki... Po długiej przerwie gra została wznowiona - i w 13. minucie Bartosz Kapustka zdecydował się na strzał, który przekoziołkował przez pole karne rywali i przeleciał obok słupka bramki Cojocaru. Dopiero po tej sytuacji goście ruszyli ze zdecydowanym atakiem - szczególnie aktywni byli tu Grosicki z Kurzawą, ale wszystko było nieco chaotyczne i zakończyło się oddaleniem zagrożenia od "szesnastki" gospodarzy. W 16. minucie mocny strzał postanowił oddać Rafał Augustyniak - został on co prawda przyblokowany, ale po rykoszecie poleciał niemalże "za kołnierz" golkipera Pogoni. Ostatecznie piłka po prostu przekroczyła linię końcową i z ataku wyszły nici. Kilka chwil później Yuri Ribeiro odbił futbolówkę na słupek - widać więc było, że inicjatywa jest mocno po stronie "Wojskowych". Po dłuższym czasie bez żadnych boiskowych konkretów w stronę Blaża Kramera została posłana długa piłka - i to mogła być dla Słoweńca doskonała szansa, natomiast nie zdołał on opanować piłki przed linią końcową. Niedługo potem mniej więcej w tym samym miejscu posiadanie utracił Marc Gual, który próbował wywieść w pole jednego z oponentów. Sędzia jednakże tak czy inaczej odgwizdał spalonego. W 26. minucie "Portowcy" nareszcie się przebudzili - najpierw lewą flanką ruszył Kamil Grosicki, który jednak dośrodkował wprost pod nogi Augustyniaka, a następnie swej okazji w polu karnym poszukiwał Koulouris, którego główka jednak trafiła wprost w ręce Dominika Hładuna. Niejako w odpowiedzi "ukąsić" próbowali znów "Legioniści" - najpierw jednak czystego strzału głową nie był w stanie oddać Wszołek, a następnie zablokowany po raz kolejny został Kramer. Niemniej inicjatywa wciąż była po stronie zespołu miejscowego i zmagania zostały zamknięte przez pewien czas na połowie Pogoni. Już po tym, jak zegar wybił 30 minut trwania potyczki, Legia miała szansę na wyjście z kontrą po jednym z nieśmiałych ataków Pogoni, ale... przez przypadek futbolówka odbiła się wówczas od sędziego Piotra Lasyka. "Wojskowi" jednak i tak pozostali przy posiadaniu, bo arbiter odgwizdał niebawem faul Biczachcziana. Następnie po raz kolejny na prawej flance próbował namieszać Wszołek - jego dogranie jednak zneutralizował w akcie wyjątkowej czujności Leo Borges. W 37. minucie tymczasem Koulouris zdołał urwać się przez moment obrońcom i spróbował - jak się zdaje - dośrodkowania, które jednak nie miało prawa trafić o nadbiegającego z głębi pola Ulvestada. Dwie minuty później - po pewnym zamieszaniu w okolicach "piątki" - strzał głową oddał Ribeiro, natomiast futbolówka została bez większych trudności zatrzymana przez Cojocaru. Potem kolejny raz szczęścia z pomocą dośrodkowania szukał Wszołek - Mariusz Malec jednak bezbłędnie wykopnął piłkę daleko od bramki. Paweł Wszołek niedługo później popisał się też w obronie - to właśnie on bowiem zatrzymał rozwijający się rajd Kamila Grosickiego z lewej strony. "Grosik" sprytnie próbował przedzierać się w stronę środka boiska, ale nic z tego mu nie wyszło. Do pierwszej połowy doliczonych zostało aż osiem minut - już w tym czasie na kolejny strzał z dystansu zdecydował się Bartosz Kapustka, natomiast Valentim Cojocaru znowu pokazał doskonałe skupeinie i refleks, wyłapując to uderzenie. W ripoście Kamil Grosicki po raz kolejny ruszył skrzydłem i próbował dogrywać do Ulvestada - futbolówka jednak została wybita. To jakby połechtało ambicje Legii, bo oto niedługo potem z ofensywą ruszył Kapustka - dograł do Guala, ale ten znowu został zablokowany. Na przełomie 50. i 51. minuty Biczachczian dwa razy starał się zaskoczyć Hładuna kąśliwymi uderzeniami - nie był jednak w stanie mimo wszystko otworzyć wyniku, choć bez wątpienia należały mu się tu oklaski za wykazanie pewnej inicjatywy. Był to w gruncie rzeczy ostatni mocniejszy akcent pierwszej połowy - piłkarze Legii i Pogoni zeszli więc do szatni przy stanie 0:0. To jednak możliwe, przed nami "El Clasico ekstra". Barcelona i Real gotowe PKO BP Ekstraklasa. Legia Warszawa - Pogoń Szczecin: Pierwsza połowa Zaraz po zmianie stron swojej szansy na rozwinięcie ataku ze skrzydła po raz kolejny szukał Grosicki - zresztą wraz z Rafałem Kurzawą, natomiast bezbłędnie zachował się tu Augustyniak, który skutecznie zneutralizował próbę ofensywy. W końcu w minucie 49. nastąpiło otwarcie wyniku - Patryk Kun zagrał piłkę z flanki i doszło do nieporozumienia między Cojocaru i Koutrisem. Golkiper wyszedł z bramki, próbując nieumiejętnie piąstkować - futbolówka trafiła po zamieszaniu do Josue, który zgrał do Wszołka, a ten z bliska wpakował głową piłkę do siatki. Było 1:0. Kolejne minuty upłynęły raczej na poszukiwaniu sobie kolejnej szansy na gola przez Legię - zabrakło jednak konkretów. W 53. minucie dla odmiany ataku próbował znowu Grosicki, ale został bezbłędnie zatrzymany przez Marco Burcha. Niedługo potem w "szesnastce" szczęścia szukali Biczachczian oraz Koutris, ale po raz kolejny dobrym oglądem boiskowej sytuacji wykazał się Rafał Augustyniak. Niemniej "Portowcy" wyraźnie wiedzieli, że muszą w końcu zdecydować się na wyprowadzenie jakiegoś bardziej zdecydowanego ciosu... W 57. minucie Burch dla odmiany włączył się w atak Legii - po podaniu od Josue niemal z linii końcowej próbował zgrywać do Kramera, ale jego pomysł spalił na panewce - na szczęście dla ekipy ze Szczecina. Niedługo potem obejrzeliśmy pierwszą żółtą kartkę w spotkaniu - "ciśnienia" nie wytrzymał Linus Wahlqvist, który w pewnej chwili w akcie dezaprobaty wykopnął futbolówkę po gwizdku arbitra. W 60. minucie doszło do wyrównania - piłkę po starciu z Ulvestadem stracił Burch, po czym ruszył atak Pogoni, w którym pierwsze skrzypce grał Koulouris. Odegrał on najpierw do Grosickiego, a potem, przy piłce zwrotnej, wykonał uderzenie z bliska do siatki. Hładun, nieco zagubiony, nie był w stanie już tego zatrzymać. W 65. minucie po wrzutce Kapustki z rzutu wolnego Gamboa próbował rozkręcić kontrę - ostatecznie jednak zakończyła się ona na osamotnionym Kurzawie, który nie miał pomysłu na utrzymanie się przy piłce. Niejako w odpowiedzi powtórzył się jeden z wcześniejszych schematów - Josue zagrał do Burcha, a ten próbował strzału (bądź dogrania), natomiast tym razem zatrzymał go bezbłędnie Malec. Po chwili doszło do specyficznej sytuacji - w minucie 68. na murawę przy linii bocznej padł Kurzawa, który wcześniej starł się z Josue i Gualem. Wówczas to w ostrą wymianę zdań z nim wdał się... trener Legii Kosta Runjaić, jednak napięcie na szczęście udało się wkrótce rozładować. Po pewnym czasie Kamil Grosicki znowu podjął się próby zaskoczenia Dominika Hładuna - jego strzał z flanki wylądował jednak prosto w rękach golkipera. Odpowiedzią był rajd ze strony Wszołka, który zgrywał do Kuna, ale ten... nie zdołał oddać czystego strzału, a do tego naciągnął mięsień podczas tej sytuacji. Wkrótce został zmieniony zresztą przez Morishitę. W 74. minucie bardzo źle rzut wolny rozegrał Kapustka, trafiając prosto do... Grosickiego. Ten ruszył z rajdem i został taktycznie sfaulowany przez Josue. Arbiter nie miał wątpliwości i pokazał tu żółtą kartkę, natomiast kapitan "Wojskowych" raczej od początku "wliczał to w koszty". Minutę później doszło do dziwnego zagrania ze strony Morishity, którym mógł on zaskoczyć... własnego bramkarza. Potem Japończyk zaliczył kolejną nerwową akcję, po której Pogoń otrzymała rzut rożny - "Portowcy" jednak w ogóle nie skorzystali z tej szansy. W 79. minucie, po dłuższym czasie bez konkretów z obu stron, do ataku ruszył Blaż Kramer, który został jednak powstrzymany przez Leo Borgesa. Między oboma panami doszło przy okazji do pewnego spięcia, ale na szczęście konflikt nie eskalował dzięki interwencji Piotra Lasyka. Gdy zegar pokazywał już 81. minutę, przypomniał o sobie Marc Gual - jego mocne uderzenie było jednak kompletnie niecelne i powędrowało wysoko nad poprzeczką, dzięki czemu Valentin Cojocaru niedługo potem wznawiał od swojej bramki. Dwie minuty później na ofensywne zejście ze skrzydła zdecydował się Ryoya Morishita, który jednak w pewnej chwili przedobrzył - oddał strzał, który pofrunął daleko w trybuny. Wydawało się, że lepsza w tej sytuacji byłaby próba zgrania do któregoś z kolegów. W 85. minucie Elitim utrzymał się w "szesnastce" przy piłce i zgrał do Guala, który jednak podczas strzału został zablokowany. Nieudana próba kontry ze strony gości zakończyła się powrotem futbolówki w pole karne Pogoni i... uspokojeniem sytuacji przez bramkarza. Po kilku mgnieniach oka swojej szansy w ataku znowu próbował Morishita, tym razem na prawej flance. Na swoje nieszczęście został złapany w ocenie sędziego na spalonym i nic z tej akcji nie wyszło. Później zapadła decyzja o doliczeniu do podstawowego czasu gry dokładnie czterech minut. W końcówce inicjatywa była przede wszystkim po stronie gospodarzy - niemniej rezultat już się tutaj nie zmienił. Mecz zakończył się remisem 1:1, co oznaczało, że Legia nie ruszyła się ze swojego piątego miejsca z tabeli, z kolei ekipa ze Szczecina awansowała - przynajmniej do niedzieli - na trzecią lokatę. Oba kluby będą z uwagą oczekiwać na rozstrzygnięcie w meczu Raków Częstochowa - Lech Poznań... PKO BP Ekstraklasa. Z kim Legia i Pogoń zagrają w następnej kolejce? Zarówno Legia Warszawa, jak i Pogoń Szczecin, kolejny mecz rozegrają dokładnie 10 marca. "Portowcy" podejmą wówczas na swoim stadionie Zagłębie Lubin, z kolei "Wojskowych" czekać będzie wyprawa do Łodzi i zmierzenie się w futbolowym klasyku z Widzewem.