Hiszpański spektakl w Białymstoku, Korona na kolanach. Lider zdetronizowany
5 października fani piłki nożnej z kraju nad Wisłą byli świadkami niekwestionowanego hitu. W arcyważnym z perspektywy ułożenia tabeli meczu zmierzyli się piłkarze Korony Kielce oraz Jagiellonii Białystok. W pierwszej połowie po szczęśliwym trafieniu Sergio Lozano to białostoczanie wyszli na prowadzenie. W drugiej odsłonie Hiszpan dołożył kolejne trafienie, które posłało kielczan na kolana. Później golem popisał się też Jesus Imaz. Zwycięstwo sprawiło, że piłkarze Jagiellonii zameldowali się na fotelu lidera PKO BP Ekstraklasy przynajmniej do momentu rozstrzygnięcia nadchodzącego meczu Górnika Zabrze.

Zarówno Korona Kielce, jak i Jagiellonia Białystok weszły w obecny sezon PKO BP Ekstraklasy naprawdę dobrze. "Duma Podlasia" w 9 meczach zaliczyła: 5 zwycięstw, 3 remisy oraz 1 porażkę, natomiast "Scyzoryki", które rozegrały jeden mecz więcej, mogą pochwalić się bilansem: 5 zwycięstw, 3 remisów oraz 2 porażek. To sprawiło, że obydwie ekipy miały na swoim koncie po 18 punktów, a więc o 1 "oczko" mniej niż liderujący na tym etapie sezonu Górnik Zabrze.
Już za kilka dni piłkarze udadzą się na przerwę reprezentacyjną. Dla wspomnianych klubów mecz z 5 października był więc bardzo ważny, bowiem w przypadku ewentualnej wygranej zarówno jeden, jak i drugi zespół mógł zdetronizować obecnego lidera tabeli. Zadanie to nie było jednak w żadnym stopniu łatwe.
Ten strzał powinien zakończyć się golem. Chwilę później białostockie trybuny zamarły
Już w 5. minucie Jesus Imaz miał świetną okazję do zdobycia premierowego gola w spotkaniu z Koroną Kielce. Znakomicie zakręcił on bowiem obrońcami w polu karnym, aby chwilę później oddać strzał, który wylądował... na poprzeczce. Ten drobny błąd nieomal nie zakończył się dla Jagiellonii tragicznie. Do futbolówki momentalnie dopadli bowiem kielczanie, którzy przypuścili bardzo groźnie wyglądający kontratak. Powracający ile sił w nogach defensorzy z Białegostoku zneutralizowali jednak zagrożenie w dosłownie ostatniej chwili.
Gołym okiem widać było, że "Duma Podlasia" od samego początku była stroną dominującą. Nie oznacza to jednak, że piłkarze Korony nie mieli żadnego planu na ten mecz. Podopieczni Jacka Zielińskiego ewidentnie nastawieni byli na wyprowadzenie skutecznego kontrataku, który w odpowiednim momencie uciszyłby białostockie trybuny.
W 19. minucie doszło do pierwszej sytuacji, która wywołała masę gwizdów na widowni. W pole karne kielczan wdarł się bowiem Kamil Jóźwiak, a chwilę później padł na murawę po interwencji jednego z defensorów. Arbiter stał jednak blisko zdarzenia i momentalnie nakazał zawodnikowi gospodarzy powrócić do gry, oczywiście ku niezadowoleniu kibiców.
Z czasem intensywność ataków po obu stronach zmalała, a spotkanie w Białymstoku zaczęło przypominać partię szachów. Serca kibiców mogły przyspieszyć dopiero w 42. minucie, kiedy do głosu ponownie doszedł Jesus Imaz. Jego strzał tym razem zdołał obronić Xavier Dziekoński. Wydawało się, że tym akcentem zakończy się pierwsza część spotkania, lecz w ostatniej minucie do głosu jeszcze raz doszli zawodnicy Jagiellonii.
Po zmarnowaniu podbramkowej sytuacji futbolówka trafiła przed pole karne. Tam czekał na nią Sergio Lozano, który bez większego zastanowienia uderzył na bramkę rywali. Taki ruch opłacił się, bowiem futbolówka uderzyła w źle ustawionego Martina Remacle i po rykoszecie trafiła do bramki kielczan. Chwilę później arbiter zakończył pierwszą część spotkania.
Lozano dopełnił dzieła. Korona Kielce na kolanach. Zmiana lidera PKO BP Ekstraklasy
Po przerwie obydwie ekipy wróciły z wyraźnym zapasem nowych sił, co poskutkowało groźnymi sytuacjami podbramkowymi po obu stronach murawy w pierwszych minutach tej odsłony meczu. Żadna z nich nie została jednak zamieniona na gola.
Impas przerwał dopiero Sergio Lozano, który w 56. minucie podobnie jak w pierwszej połowie oddał strzał sprzed pola karnego. Tym razem Hiszpan przymierzył jednak perfekcyjnie, skutkiem czego Dziekoński nie miał w tej sytuacji najmniejszych szans.
Kilka minut później Adrian Siemieniec zdecydował się na potrójną zmianę w swoim składzie. Boisko opuścili: Dimitris Rallis, Kamil Jóźwiak oraz będący bohaterem spotkania Sergio Lozano, a w ich miejsce na murawie zameldowali się: Oskar Pietuszewski, Leon Flach oraz Afimico Pululu. Kongijski napastnik momentalnie zapisał się w protokole meczowym poprzez... faul, po którym sędzia pokazał mu żółtą kartkę. Dużo lepiej w mecz wszedł Pietuszewski. Otarł się on bowiem o gola po groźnym strzale z rzutu wolnego. Na jego nieszczęście piłka minimalnie minęła jednak spojenie bramki.
Po utracie drugiej bramki kielczanie byli w wyraźnej rozsypce, co skrzętnie starali się wykorzystywać zawodnicy "Dumy Podlasia". Dopiero na nieco ponad 10 minut przed końcem meczu goście ponownie odzyskali motywację, która jednak nie pozwoliła im powrócić do rywalizacji.
Gwoździem do trumny gości było trafienie z 82. minuty, którym popisał się wspominany już kilkukrotnie Jesus Imaz. Korona Kielce mogła błyskawicznie odpowiedzieć, kiedy to po strzale jednego z napastników piłka zatańczyła na linii bramkowej białostoczan. Defensywa w porę jednak zareagowała, dzięki czemu futbolówka ostatecznie nie przekroczyła linii całym obwodem. Honor został ostatecznie uratowany tuż przed zakończeniem spotkania, kiedy to po rzucie rożnym świetnym strzałem głową popisał się Konstantinos Sotiriou.
Nie zmienia to jednak faktu, że Hiszpanie z Białegostoku całkowicie skradli show, posyłając piłkarzy Korony Kielce na przysłowiowe kolana. Okazałe zwycięstwo pozwoliło Jagiellonii na objęcie pozycji lidera PKO BP Ekstraklasy, tuż przed rozpoczęciem przerwy reprezentacyjnej. W przypadku przegranej lub remisu w meczu Górnika Zabrze, który o 20:15 zmierzy się z Legią Warszawa, "Duma Podlasia" zachowa tę pozycję.










![Rayo Vallecano - Lech Poznań w LK. O której i gdzie obejrzeć? [TRANSMISJA]](https://i.iplsc.com/000LVM6PTREOBGCC-C401.webp)
![O której mecz Shkendija - Jagiellonia? Gdzie obejrzeć? [TRANSMISJA NA ŻYWO, TV]](https://i.iplsc.com/000LVJQN9Y5USEPB-C401.webp)
