Chinyama należał do najlepszych napastników na boiskach Ekstraklasy w końcówce poprzedniej dekady. W sezonie 2008/09, razem z Pawłem Brożkiem, z 19 trafieniami na koncie, był nawet królem strzelców rozgrywek. Dobrze rozwijającą się karierę zablokowała kontuzja. Pięć lat temu wyjechał do domu. Grał u siebie w Zimbabwe, a także w klubach z RPA. Od ponad miesiąca znowu jest jednak w Polsce. - Chinyama wrócił skończyć to, co zaczął. Chcę znowu grać w Ekstraklasie - mówił Interii zaraz po przyjeździe. Na razie zagrał w dwóch meczach LZS Piotrówka, klubu z Opolszczyzny, w którym grało i gra wielu zawodników z Czarnego Lądu. W swoim pierwszym meczu z Szombierkami Bytom (2-1) strzelił bramkę i zaliczył asystę. Jak się jednak okazało, wynik spotkania został potem zweryfikowany, jako walkower dla rywala, bo w zespole z Piotrówki oprócz Chinyamy zagrał jeszcze Martins Ekwueme, a na boisku w 3. lidze może przebywać tylko jeden piłkarz z krajów spoza Unii Europejskiej. Po tym meczu Chinyama skupił się na nadrabianiu zaległości. Od kilku tygodni codzienne ćwiczy w Football Training Center w Zabrzu, pod okiem Leszka Dyji. To uznany ekspert od przygotowania motorycznego. Współpracują z nim reprezentanci Polski: Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski. Teraz dołączył Chinyama. Efekty pracy już widać. W środowym meczu 1/4 Pucharu Polski edycji 2016/17 okręgu opolskiego, Piotrówka grała w Krasiejowie. Do przerwy przegrywała 0-2. Wszystko zmieniło się po przerwie. Na boisko wszedł Chinyama i zdobył trzy efektowne gole. Dzięki temu jego zespół wygrał 5-3 i w półfinale rozgrywek zmierzy się z Odrą Opole. Tymczasem Chinyama zaciska zęby i codziennie wylewa siódme poty podczas treningów z trenerem Dyją. Znowu przecież chce grać w Ekstraklasie. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Michał Zichlarz