Wiśniewski wychowywał się w Łodzi, pomieszkiwał też w Niemczech. Jego serce biło najmocniej dla Widzewa. O ile łatwo było kibicować temu klubowi w czasach jego świetności - jeszcze 11 lat temu ekipa z al. Piłsudskiego pod wodzą "Franza" Smudy grała w Lidze Mistrzów, to teraz, drużynie, która może spaść nawet do trzeciej ligi niełatwo kibicować. Muzyk jest jednak z Widzewem na dobre i na złe. Czy aby na pewno? Niektórzy fani Widzewa zarzucają Wiśniewskiemu, że osiem lat temu, gdy "Ich Troje" wspinali się dopiero na top showbiznesu, menedżer poradził im, by piosenkę "A wszystko to..." oddać na hymn ówczesnego mistrza Polski - Polonii Warszawa. Ale w szaliku "Czarnych Koszul" Wiśniewskiego nikt nie przyłapał, więc trudno mu zarzucić zdradę. Trudniej za to wytłumaczyć niestałość uczuć Michała związaną z tym, że kilkanaście miesięcy temu "Ich Troje" nagrali hymn lokalnego konkurenta Widzewa, czyli ŁKS-u! Michał śpiewa na nim tak: "Ole! Ole! W Naszym mieście Łódź, gdzie łódeczka w herbie jest, jest taka drużyna , co się zowie ŁKS. Wróć do dawnej formy, na lidera fotel wróć, na mistrzostwo Polski, czeka przecież cała Łódź! Alleluja, alleluja ŁKS!". I dalej Wiśniewski nawołuje: "Kto mistrzem jest? Oczywiście, że ŁKS!". Jest też jego wykonanie kibicowskiej piosenki "Tańczymy laba-da". "Tańczymy laba-da, małego walczyka!/Tańczą go kibice, łódzkiego KS-u!" "Nie ma lepszego od ŁKS-u Łódzkiego! I nie będzie!" Te piosenki nie przeszkodziły popularnemu muzykowi, by w sobotnie popołudnie pojawić się na stadionie Widzewa w szalu tego klubu.