Pogoń Szczecin i Motor Lublin spotkały się nietypowo, w środę, aby odrobić zaległości. Spotkanie pierwotnie miało odbyć się 4 maja, ale w związku z występem "Portowców" w finale Pucharu Polski ledwie dwa dni wcześniej, zostało przeniesione na termin rezerwowy. Obie ekipy przystępowały do konfrontacji w Szczecinie z podobnym celem - zwycięstwo. W swoich dwóch poprzednich meczach i Pogoń, i Motor schodziły bowiem z boiska pokonane. "Duma Pomorza" przegrała we wspomnianym finale Pucharu Polski 3:4 z Legią Warszawa, a następnie 0:2 z Radomiakiem Radom w Ekstraklasie. Lublinianie natomiast ulegli 0:1 Cracovii oraz 1:4 Piastowi Gliwice. Pogoń - Motor. Niebywały pech gości W mecz lepiej weszli goście, którzy jako pierwsi stworzyli zagrożenie w polu karnym rywali. W indywidualnej akcji pokazał się Jean-Kevin Augustin, któremu ostatecznie zabrakło precyzji w wykończeniu. W 15. minucie odgryzła się Pogoń. Kamil Grosicki urwał się lewym korytarzem i świetnie dograł piłkę do Efthymiosa Koulourisa. Grek uderzył jednak w środek bramki, ułatwiając interwencję Gasperowi Tratnikowi. Niewiele później Motor miał ogromnego pecha. Na przestrzeni kilku minut stracił dwóch zawodników - Marka Bartosa i Augustina - którzy opuścili boisko z urazami. Trener Stolarski zmuszony był do przeprowadzenia dwóch roszad, które znacząco zawęziły jego możliwości taktyczne. Ukraińcy zgłosili się po reprezentanta Polski. Media: Jest reakcja piłkarza Tymczasem Pogoń zaczęła coraz wyraźniej przejmować inicjatywę w meczu. "Portowcy" dłużej utrzymywali się przy piłce i spychali przejezdnych do obrony. Ci natomiast swoich szans upatrywali w kontratakach. Po jednym z nich byli naprawdę bliscy zdobycia bramki - dobrą sytuację strzelecką zmarnował jednak Samuel Mraz. Ostatecznie tym, który otworzył wynik, był Grosicki. Kapitan Pogoni uciekł za linię defensywy, wyciągnął golkipera z bramki, a później popisał się kapitalnym lobem z kilkunastu metrów. Od 43. minuty szczecinianie prowadzili 1:0. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa. Ekstraklasa. Show Kamila Grosickiego w Szczecinie Po zmianie stron obie drużyny postawiły na ofensywną, bezpośrednią grę. Obserwowaliśmy wymianę ciosów, która mogła bez wątpienia podobać się postronnym widzom. Motor wyraźnie dążył do wyrównania, z kolei Pogoń nie zadowalała się jednobramkowym prowadzeniem. Pierwszy ruch nowego właściciela Widzewa. Początek transferowej ofensywny W 52. minucie po raz kolejny do głosu doszedł Grosicki. Rozgrywający wyśmienitą partię skrzydłowy przeprowadził solową akcję, którą zwieńczył mocnym strzałem sprzed pola karnego. Piłka odbiła się jeszcze po drodze od słupka i zatrzepotała w siatce. Było 2:0 i wydawało się, że "Portowcy" nie wypuszczą już trzech punktów z rąk. Kropkę nad "i" postawił Koulouris. Grecki napastnik, który pewnym krokiem zmierza po koronę króla strzelców, podwyższył wynik na 3:0 w 76. minucie. Pogoń, dzięki temu zwycięstwu, nie traci kontaktu z ligowym podium. Do trzeciej Jagiellonii Białystok "Portowcy" tracą trzy punkty. W weekend Pogoń podejmie bezpieczną już Lechię Gdańsk, Jagiellonia zagra we Wrocławiu ze zdegradowanym Śląskiem. Jeśli nie będzie niespodzianek, losy trzeciego miejsca rozstrzygną się w sobotę 24 maja w Białymstoku - "Jaga" podejmie Pogoń. Ten mecz może decydować o miejscu w eliminacjach Ligi Konferencji. Jakub Żelepień, Interia