Piątkowy wieczór w rodzimej Ekstraklasie stał pod znakiem dwóch niezwykle interesujących spotkań. Na pierwszy ogień poszło starcie Górnika Zabrze z Wartą Poznań, która w ostatnim czasie nieco spuściła z tonu, notując serię niezbyt udanych rezultatów. Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego w podobnym położeniu znajdowali się również gospodarze, którzy również mierzyli się ze swoimi problemami. Dziewiąty w tabeli Górnik wygrał jedno z ostatnich czterech spotkań ligowych, a 13. w tabeli Warta ostatni komplet punktów zdobyła 4 listopada. W ostatniej kolejce tuż przed przerwą zimową obie ekipy chciały wrócić na odpowiednie tory i zakończyć tegoroczne zmagania w dobrym stylu. W mecz znacznie lepiej weszli gospodarze, którzy bardzo szybko chcieli narzucić rywalom swój styl gry. W 3. minucie pierwszą dobrą akcję przeprowadził Lawrence Ennali, który błyskotliwym rajdem zaskoczył linię defensywną Warty. Na swoje nieszczęście niemiecki skrzydłowy Zabrzan minimalnie chybił, kierując piłkę tuż obok bliższego słupka. Klub z Ekstraklasy ma nowego udziałowca. Wiadomo, ile zapłacił W kolejnych minutach kibice zgromadzeni na stadionie byli świadkami chaotycznej gry z obu stron. Zarówno Górnik, jak i Warta nie byli w stanie dłużej utrzymać się przy piłce, a większość zawiązanych akcji kończyła się w środkowej strefie boiska. Mimo wszystko to gracze Jana Urbana byli konkretniejsi i znacznie częściej stwarzali zagrożenie pod bramką oponenta. Niestety, ale brakowało skuteczności i niemal każda piłka padała łupem dobrze dysponowanego Adriana Lisa. Po 20. minucie lekką inicjatywę przejęli goście, którzy w pewnym momencie zamknęli Zabrzan na ich połowie. Taki stan rzeczy nie utrzymał się jednak zbyt długo, bo Lukas Podolski i spółka postanowili przejąć inicjatywę i wyprowadzić zabójczy cios. Finalnie w 28. minucie Daisuke Yokota bezlitośnie wykorzystał błąd Bogdana Tiru, który zagapił się w pozornie niegroźnej sytuacji, a futbolówka odbita od jego pleców spadła pod nogi Japończyka, który po minięciu Adriana Lisa po raz siódmy wpisał się na listę strzelców. Mimo porażki miliony dla Rakowa. Więcej niż wiele budżetów w Ekstraklasie Ostatecznie do końca pierwszej połowy nic się nie wydarzyło, choć sędzia doliczył aż 9 minut. Wszystko ze względu na mocne zadymienie, które tuż po strzeleniu gola przez gospodarzy pojawiło się na stadionie w Zabrzu. Górnik wygrał starcie z Wartą. Klub z Poznania coraz bliżej strefy spadkowej W drugiej połowie scenariusz nie uległ zmianie i to gospodarze znacznie lepiej rozpoczęli walkę na boisku. Świadczy o tym fakt, że już w 47. minucie na tablicy wyników widniał rezultat 2:0 dla podopiecznych Jana Urbana. Ponownie w roli głównej wystąpił Daisuke Yokota, który tym razem wyśmienicie obsłużył Adriana Kapralika, który efektowną podcinką przeniósł piłkę nad interweniującym golkiperem. Choć gospodarze mieli optyczną przewagę, to goście nie zamierzali być jedynie tłem. Stworzyli sobie kilka dogodnych okazji, jednak brak skuteczności pod bramką Bielicy sprawił, że od Poznania wrócili bez choćby jednego punktu. W 90. minucie ekipę Warty dobił Lukas Podolski, który pewnym strzałem z nie dał najmniejszych szans Adrianowi Lisowi. Dzięki zwycięstwu 3:0 Górnik wskoczył na 7. lokatę, zmniejszając swoją stratę do czołowych ekip Ekstraklasy. Z kolei Warta w dalszym ciągu musi zmagać się z kryzysem. Piłkarze Dawida Szulczka nie wygrali od 4 listopada i niepokojąco zbliżają się do strefy spadkowej. Ich przewaga na 16. Cracovią stopniała zaledwie do jednego "oczka".