34-letni Putnocky, po przejściu latem z Lecha do Wrocławia przeżywa renesans formy. W Zabrzu po raz trzeci w tym sezonie nie dał się zakończyć w ligowym spotkaniu. Po meczu nie miał jednak zadowolonej miny. - Jest niedosyt, bo jak było widać na boisku, to my byliśmy lepsi przez całe spotkanie, stworzyliśmy sobie więcej sytuacji niż przeciwnik. Niestety, nie udało się ich wykorzystać. Z drugiej strony punkt na ciężkim terenie jest zdobyczą, ale mimo wszystko dominuje uczucie niedosytu - mówił nam po meczu na Stadionie imienia Ernesta Pohla. Wrocławianom zabrakło w Zabrzu skuteczności. Dobre sytuacje miał Przemysław Płacheta. W końcówce okazję miał także rezerwowy Daniel Szczepan, po którego strzale głową piłka o centymetry minęła bramkę Górnika. - Mieliśmy dwie świetne sytuacje pod bramką przeciwnika, jedną w pierwszej połowie, a kolejną po przerwie. Jeżeli nie wykorzystuje się takich okazji, to na wyjeździe nie można wygrać. Szkoda tego, ale co zrobić. Jedziemy dalej, jest zero z tyłu, jest na czym budować - uważa doświadczony słowacki bramkarz, który razem ze swoim rodakiem w bramce Górnika Martinem Chudym, był solidnym punktem swojego zespołu. Po meczach ósmej kolejki Śląsk stracił pozycję lidera Ekstraklasy. Teraz tabelę Ekstraklasy otwiera Pogoń Szczecin z 17 punktami na koncie. Dobrze prezentujący się zespół z Wrocławia ma o "oczko" mniej i spadł na pozycję numer dwa. Putnockiego to jednak nie martwi. - Patrzymy na siebie, na to jak gramy. Teraz przed nami spotkanie derbowe z Zagłębiem Lubin, trzeba się do niego dobrze przygotować i będzie OK - podkreśla. Z lubinianami drużynie prowadzonej przez Vitezslava Laviczkę przyjdzie się zmierzyć w najbliższą sobotę u siebie. To będzie jedno z najciekawszych spotkań dziewiątej kolejki Ekstraklasy. Michał Zichlarz, Zabrze