Drużyna prowadzona przez Marcina Brosza nie notowała ostatnio dobrej passy. Siedem remisów i cztery porażki sprawiły, że sytuacja górniczej jedenastki robiła się z tygodnia na tydzień gorsza. W końcu jednak złą serię udało się przerwać w starciu z przegrywającą ostatnio mecz za meczem Wisłą z Krakowa (dziesięć ligowych porażek z rzędu). Zabrzanie szalę zwycięstwa przechylili na swoją korzyść w końcówce, zdobywając w ostatnim kwadransie trzy bramki. - Na pewno bardzo czekaliśmy na to zwycięstwo, co słychać. Straciłem głos, bo tak cieszyłem się z tych naszych bramek i wygranej. Zwycięstwo z Wisłą to dla nas dobry impuls do pracy przed kolejnymi spotkaniami. Bardzo się cieszę, że wygraliśmy, bo naprawdę mocno tego potrzebowaliśmy - podkreśla Paweł Bochniewicz, środkowy obrońca Górnika. Były młodzieżowy reprezentant Polski przyznaje, że drżał przy karnym Igora Angulo w 87. minucie. Było wtedy 2-2... - Serce na pewno drżało, bo trudno, żeby w takim momencie było inaczej. Ale Igor nie ma piętnastu lat, nie strzelił w swoim życiu jednej bramki. Można być spokojnym, że jak ktoś taki podchodzi do karnego w takim momencie, to będzie dobrze - tłumaczy. Co zdecydowało o wygranej Górnika? - Myślę, że wejście na boisku Łukasza Wolsztyńskiego. To on "pociągnął" nas do tego zwycięstwa. To był moment, który zmienił losy meczu i to nas napędziło - mówi Bochniewicz. Po 18 ligowych kolejkach Górnik zajmuje 12. miejsce w ligowej tabeli, mając na koncie 20 punktów. Michał Zichlarz, Zabrze Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy