Zapraszamy na relację na żywo z meczu Cracovia - Górnik Zabrze! Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych Brosz przejął Górnika po spadku z Ekstraklasy i po roku pracy wprowadził zabrzan z powrotem do elity. Latem klub pozyskał pomocnika Damiana Kądziora (poprzednio Wigry Suwałki) i obrońców Michała Koja (Ruch Chorzów) oraz Mateusza Wieteskę, ostatnio grającego w Chrobrym Głogów. "Widać rozwój tych chłopków. To jest klucz, podstawa wszystkiego. Ale dochodzą nowe rzeczy - gra w Ekstraklasie przeciwko najlepszym, przy pełnych trybunach. Inne są też oczekiwania niż jeszcze cztery miesiące temu. Pozytywne emocje bardzo zmieniają młodych ludzi. Łączyć musi ich ciężka praca na treningach. Zaskakują nas na nich czasem in minus, ale częściej na plus" - ocenił Brosz. Jego zdaniem młodzi zawodnicy ze Śląska najpierw dostali szansę przeskoczenia z zespołów juniorskich do pierwszego, teraz mają możliwość spróbowania swych sił w Ekstraklasie. "Kiedy Stanisław Oślizło rzucał monetą (co decydowało o awansie Górnika do finału Pucharu Zdobywców Pucharów w 1970 roku), też większość składu była z regionu" - wspominał trener. Jego podopieczni rozpoczęli sezon od wygranej u siebie z Legią Warszawa 3-1. "Terminarz mieliśmy trudny. Na początek mecze z mistrzem i wicemistrzem (Jagiellonia). Potwierdziliśmy, że mamy perspektywiczny zespół. Ale ostatnie spotkanie z Arką pokazało, iż to początek drogi. Jeśli ktoś myśli, że coś skończyliśmy - grubo się myli" - podkreślił Brosz. Górnik zremisował u siebie z Arką 1-1 po szalonej końcówce, w której najpierw stracił gola, potem wyrównał, a w końcówce miał okazje, by wygrać. "Parę naszych atutów zostało odczytanych, musimy ewoluować. Umiejętności, które dziś wystarczają, za chwile mogą być za małe. Potrafiliśmy odpowiedzieć po stracie, w końcówce bramka wisiała na włosku, było trochę pozytywnego szaleństwa. Takiego Górnika jak w końcówce ludzie chcą oglądać, dlatego przychodzi na nasze mecze komplet kibiców. Niby wiedzą, czego mogą oczekiwać, ale są jednak zaskakiwani" - stwierdził szkoleniowiec. Wszystkie trzy spotkania w Zabrzu oglądało po niemal 23 tys. widzów. Kibice wywiesili transparent z żądaniem szybkiego wybudowania nowej czwartej trybuny. Stara służy obecnie tylko dziennikarzom. Kiedy Brosz przychodził do Zabrza deklarował, że jego głównym celem jest odbudowa marki i prestiżu Górnika. "To się nie zmieniło. Gra pierwszego zespołu jest ważna. To lokomotywa napędzająca koniunkturę. Inny jest dziś odbiór Górnika w mieście. Jesteśmy przez kibiców pozytywnie postrzegani. A to ważne, co ludzie o nas mówią, czy się utożsamiają z zespołem, klubem" - zaznaczył. Przyznał, że dobra gra i wyniki mogą zaowocować transferami jego zawodników. "Musimy być przygotowani na taki scenariusz, zdajemy sobie sprawę z zainteresowania naszymi piłkarzami. Dlatego tak istotne jest szkolenie w grupach młodzieżowych. Grający tam zawodnicy muszą zdawać sobie sprawę z tego, że dziś występują w Centralnej Lidze Juniorów, a jutro być może zagrają w pierwszym zespole" - wyjaśnił. W piątek zabrzanie na wyjeździe zagrają z aktualnie niżej notowaną w tabeli Cracovią "Tabela to jedno, ale przecież to zespół budowany z myślą nie tylko o Ekstraklasie, ale i arenie międzynarodowej. Mamy trochę inny pomysł. Cracovia kupiła Jaroslava Mihalika za 800 tys. euro, my szkolimy chłopaków" - stwierdził Brosz. Nie wiadomo, czy w piątek zagra Michał Koj, który w meczu z Arką groźnie zderzył się głową z zawodnikiem rywali Tadeuszem Sochą. "Michał wkłada głowę tam, gdzie inni boją się włożyć nogi. To taki typ gracza, charakterny, nie kalkuluje. Dlatego go ściągnęliśmy. Decyzję o występie podejmiemy przed samym spotkaniem" - zakończył Marcin Brosz. Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy