Piłkarze jedenastki z Zabrza po raz ostatni wygrali w lidze 25 sierpnia z Koroną u siebie 3-0. Od tego czasu cztery razy remisowali i dwa razy przegrali. Nie udało się też wygrać w niedzielę, kiedy to zremisowali u siebie z ostatnim przed 12. kolejką Ekstraklasy ŁKS Łódź 1-1. - Po zdobyciu wyrównującego gola robiliśmy wszystko, żeby zdobyć jeszcze jedną bramkę, bo mecz z ŁKS-em bardzo chcieliśmy wygrać. Tym bardziej przecież, że graliśmy na swoim stadionie. Czuliśmy przy tym, że jesteśmy stroną przeważającą. Szkoda, że się nie udało i jesteśmy źli z tego powodu, ale już trzeba myśleć o kolejnych czekających nas spotkaniach, bo góra tabeli nam ucieka, a naszym celem jest gra w czołowej ósemce - mówi Łukasz Wolsztyński. Jego wejście na boisko w drugiej połowie meczu z łodzianami, razem z Danielem Ściślakiem, odmieniło słabą wcześniej grę zabrzan. W końcówce wyrównał Igor Angulo, z dużą pomocą "Wolszyna", po którego strzale piłkę na poprzeczkę sparował Arkadiusz Malarz. Poprawka króla strzelców poprzedniego sezonu była już celna i wylądowała w siatce. Co w grze Górnika było nie tak? - Trzeba się skupić na sobie, na swojej grze, tak żeby realizować nakreślony wcześniej plan. Z ŁKS-em to nie to, że późno się obudziliśmy, ale to przede wszystkim kwestia tego, że nie wykorzystywaliśmy stwarzanych sobie sytuacji. Mamy je, a nie potrafimy ich wykorzystać. Dlatego szkoda, że padła tylko jedna bramka, bo było więcej okazji ku temu, ale niestety teraz nic nie jesteśmy w stanie zrobić. Trzeba już myśleć o kolejnych ligowych grach - mówi Wolsztyński. Przed Górnikiem wyjazd z Lechią Gdańsk, potem derby u siebie z Piastem Gliwice i, przed reprezentacyjną przerwą, mecz z Legią na jej terenie. Po 12 ligowych kolejkach zespół prowadzony przez Marcina Brosza zajmuje 12. miejsce w tabeli z czternastoma punktami na koncie. Michał Zichlarz Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz