Po awansie do Ekstraklasy rok temu, drużyna prowadzona przez Marcina Brosza od razu wywalczyła awans do europejskich pucharów. Teraz jednak z tamtej drużyny odeszła prawie połowa zawodników. Nie ma dwóch środkowych obrońców Mateusza Wieteski i Pawła Bochniewicza, nie ma dwójki skrzydłowych, Rafała Kurzawy i Damiana Kądziora, którzy ciągnęli grę drużyny. O to, czego można spodziewać się po tym nowym zespole Górnika pytamy Jana Kowalskiego, jedną z legend klubu z Zabrza, który jako piłkarz siedem razy zdobywał z "Górnikami" mistrzostwo Polski, a jako szkoleniowiec prowadził zespół aż pięć razy, co jest rekordem 14-krotnego mistrza Polski. - To nie jest takie proste, jak z drużyny w jednym momencie odchodzi czterech podstawowych zawodników. To znaczy, że trener musi praktycznie budować ponownie ten zespół. Na pewno trzeba cierpliwości i nie można pompować balona - przestrzega klubowa legenda Górnika. Jan Kowalski podkreśla, że dobrze się stało, że zabrzanie wygrali rywalizację z Zarią Balti w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy. W pierwszym meczu w Zabrzu "Górnicy" wygrali u siebie 1-0, a w rewanżu, w miniony czwartek, zremisowali na terenie rywala 1-1. - Nie była to łatwa rywalizacja, ale cel udało się osiągnąć. Te mecze pokazały, że mimo tych wszystkich zmian w drużynie dzieje się coś pozytywnego, tak że na pewno jest to pozytywny prognostyk przed startem ligowych rozgrywek - podkreśla Kowalski. Pierwszym rywalem jedenastki z Zabrza w Ekstraklasie jest w niedzielę Korona. To spotkanie zostanie rozegrane na stadionie im. Ernesta Pohla o godzinie 15.30. Transmisja w Canal + Sport. Zagra w nim już Szymon Żurkowski. Lider linii pomocy zabrzańskiej jedenastki pauzował w czwartek w pucharowym meczu, rozgrywanym w Kiszyniowie przeciwko Zarii, z powodu żółtych kartek. Michał Zichlarz