Najpierw do siatki w I połowie trafił z rzutu karnego Pelle van Amersfoort. Potem rezultat w drugiej połowie ustalił Michal Siplak, który na lewym skrzydle godnie zastąpił Sergiu Hankę. - Mecz był wyrównany. W drugiej połowie mieliśmy swoje sytuacje, szkoda jednak, że nic nie wpadło. Z naszej strony ta gra była trochę chaotyczna. Przeciwnik próbował grać długimi piłkami, skutecznie wybijając nas z rytmu. Nie strzeliliśmy tego, co mieliśmy strzelić w drugiej połowie, stąd taki rezultat - komentował po meczu Adam Ryczkowski. Skrzydłowy Górnika z "Pasami" zagrał po raz piąty w bieżących rozgrywkach. Nie pomógł jednak - jak inni zawodnicy, którzy weszli z ławki - swojej drużynie. - Na pewno odważniej trzeba wprowadzać piłkę w pole karne i szukać dogrywania tych piłek - komentował po spotkaniu. Kto wie, jak wszystko potoczyłoby się w Zabrzu, gdyby na początku drugiej połowy, po akcji Jesusa Jimenza i zagraniu ręką w polu karnym Cracovii Dawida Szymonowicza, prowadzący mecz Bartosz Frankowski zdecydował się, jak było to w przypadku krakowian w pierwszej połowie i zagrania ręką Giannisa Masourasa, na skorzystanie z VAR. Ten jednak milczał, a arbiter nie widział całej sytuacji. Za VAR w Zabrzu odpowiadał sędzia z Warszawy Tomasz Kwiatkowski. Po meczu obrońca Cracovii mówił, że... nie było to zagranie ręką na rzut karny. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl. Kliknij!Górnik przegrał już trzeci mecz w bieżących rozgrywkach u siebie i znacznie zmniejszył swoją przewagę nad takimi zespołami, jak Zagłębie Lubin czy Pogoń Szczecin. Teraz przed "Górnikami" spotkanie na zakończenie pierwszej części rozgrywek z Jagiellonią Białystok. - Został ostatni mecz, ostatnia robota do zrobienia. To jest ciężki teren. Przez ten najbliższy tydzień musimy solidnie popracować, żeby w Białymstoku zaprezentować się z jak najlepszej strony - podkreśla Ryczkowski. Michał Zichlarz, Zabrze PKO Ekstraklasa - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz